Rozdział 14
-Zakończono śledztwo w
sprawie śmierci Mario...- zaczęła, kiedy podszedł do nas ksiądz
z wiadomością, że pora zaczynać
Posłusznie usiadłyśmy w
trzeciej ławce, kiedy rozpoczęła się msza. Po ok. 20 minutach
nadszedł czas na przemówienia. Pierwsi podeszli rodzice Mario.
Najmłodszy brat zmarłego, Felix strasznie to przeżywał. Stał
obok swojej mamy, a z jego oczu leciały łzy. Kiedy pan Gotze
skończył i była kolej jego żony, wskazała mi, żebym podeszła
do niej. Zdziwiło mnie to, ale wykonałam jej prośbę. Popchnęła
Felix'a w moim kierunku. Wzięłam go za rękę i usadziłam obok
siebie. Chłopiec oparł głowę na moim ramieniu. Dalej trzymałam
jego dłoń. Po przemówieniach przedstawicieli Bayernu i Borussi,
głos miała zabrać Klaudia. Pewnym krokiem podeszła do mikrofonu:
-Na początek chciałabym
zapytać, dlaczego rodzinę zmarłego nie poproszono o identyfikację
zwłok, jakiekolwiek pożegnanie z Mario- zwróciła się do kapłana
Zapytany już miał
zabierać głos, kiedy głośno odezwał się prezes Bayernu:
-Lepiej, żebyśmy
zapamiętali Mario żywego, mam rację?
Nie zgodził się z nim
nikt oprócz jego towarzyszy z Monachium.
-Wytłumaczę państwu,
dlaczego- menager BVB ściągnęła brwi- Trumna jest pusta-
skrzywiła się, a na te słowa wszyscy otworzyli usta ze zdziwienia-
Wszystkiemu są winni panowie- delikatnie wskazała na władze
Bawarskiego klubu
W tym momencie drzwi do
katedry otworzyły się. Zobaczyłam w nich... MARIO! Działacze z
Monachium rzucili się do ucieczki. Szybko zostali złapani przez
funkcjonariuszy policji. Klaudia pobiegła do Gotze. Ja i Felix
zrobiliśmy to samo. Wszyscy rzuciliśmy się mu na szyję.
-Żyjesz...-wyszeptałam
Mario uśmiechnął się i
złożył pocałunek na ustach swojej narzeczonej, później na moich
i swojego brata. Piłkarz spojrzał przed siebie i na nas.
Zrozumieliśmy, o co chodzi i odeszliśmy do ławki. Przyjaciel
wyszedł na środek, aby zabrać głos :
-Witam wszystkich...- na
jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech-...na moim pogrzebie-lekko
posmutniał- Pewnie jesteście ciekawi, skąd się tu wziąłem. Otóż
to, jak wiadomo, niedawno podpisałem kontrakt z Bayernem. Wbrew
pozorom, nie zrobiłem tego dobrowolnie, wręcz zostałem do tego
zmuszony. Prezes z Monachium szantażował mnie, abym podpisał
umowę. Zrobiłem to, ale wczoraj pojechałem do siedziby klubu
zerwać kontrakt. Władze Bayernu stwierdziły, że życia na tej
ziemi już nie zaznam. Z ich rozmów wynikało, że upozorują moją
śmierć. Więzili mnie w jakimś pokoju do chwili, gdy dziś
przyjechała policja. Jest mi bardzo przykro, że tak się stało,
ale na teraz: oficjalnie wracam do Borussi!- zakończył
Radość zebranych nie
miała końca. Wszyscy wstali i bili brawo. Zatrzymanych przewieziono
do aresztu, podczas gdy przed kościołem wszyscy witali się z
Mario. Po ok, 30 minutach tłum się rozszedł, a Klaudia i Mario
postanowili, że zrobią imprezę. Zaprosili całą Borussię i
rodzinę Mario. Do domu przyjaciół pojechałam samochodem Roberta
wraz z Felixem, który nie odstępował mnie na krok. Nie minęło
15 minut, a już byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i ku
zdziwieniu Mario szłam za rękę nie z Robertem, a z bratem Gotze.
-Olga, widzę, że masz
wzięcie w rodzinie Gotze- zaśmiał się niedoszły piłkarz Bayernu
-A co,
zazdrościsz?-uśmiechnęłam się
-Oczywiście- cmoknął
mnie w policzek, a Lewandowski dał mu kuksańca w bok.
I tak cały czas się
śmiejąc, przekroczyliśmy próg domu. Razem z Klaudią i innymi
WAGs piłkarzy w niecałą godzinę uwinęłyśmy się z
przygotowaniem czegoś do jedzenia. Około 19:00, kiedy przyjęcie
trwało w najlepsze, zauważyłam, że Robert, Kuba i Łukasz nerwowo
się nad czymś naradzali. Podeszłam do nich i zapytałam :
-Hej, nad czym tak
dyskutujecie?
-Olguniu...- zaczął
Robert- Nie chcieliśmy ci mówić, bo byłaś zbyt załamana, ale
musimy lecieć do Polski na zgrupowanie...
-Zaraz-dodał Kuba
-Teraz- poprawił go
Łukasz
-Wiecie dobrze, że nie
mogę z wami jechać- powiedziałam widząc wyczekujące miny
chłopaków- Życzę wam powodzenia – uśmiechnęłam się szeroko
-Kocham cię- Lewy
przytulił mnie
-Ja ciebie też-
odwzajemniłam uścisk
Ok. 22:00 postanowiłam
pojechać do domu. Dotarłam tam o 22:15. Nie czułam się zmęczona,
więc chciałam zaparzyć herbatę i obejrzeć film. Akurat wlewałam
wodę do dzbanka, kiedy wydawało mi się, że ktoś wszedł do
domu... Wyjrzałam przez okno- nie było tam żadnego samochodu, nic
podejrzanego. Wróciłam do swojego zajęcia, kiedy poczułam czyjś
dotyk na ramieniu. Odwróciłam się. Był to...
-------------------------
Jest 14 :) Przepraszam Was, że tak często zawieszam, bardzo mi jest z tego powodu przykro. Niestety, ostatnie wydarzenia zmusiły mnie do tego ;c Teraz postaram się dodawać rozdziały wcześniej :) Kolejny niedługo :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3
Kocham to !; o Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję, ze dodasz jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńO Boże ale mnie zaskoczyłaś! Oczywiście pozytywnie ;) Bardzo cieszę się, że Mario żyje. No a za tą końcówkę powinnam cię udusić!! :p Jestem strasznie ciekawa kto wszedł do domu Olgi. Może Lewy, albo Mario.... No nic, zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Cóż, dodałam już komentarz, ale jakimś cudem się nie dodał :D Chciałabym go odtworzyć, jednak ze względu na moją pamięć nie potrafię c; No dobra, jedziemy z tym koksem: Rozdział, z resztą jak każdy, genialny c; Naczekałam się na niego, ale było warto;3 MARIO ŻYJE! Haha, normalnie to bym napisała, że niszczysz mi psychikę takimi zakończeniami, ale wiesz, jak się mają sprawy :D No, czekam na następny ;3 Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział naprawdę. Bardzo mnie zaskoczyłaś, ale oczywiście cieszę się, że Mario żyję. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam