poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział 7
[...] -Nie, poczekaj- przerwał mi Götze- to niepodobne do Klaudii, żeby chodziło tylko o wesele, nie robiłaby problemów. Musi chodzić o coś innego.
-Nic nie przychodzi mi do głowy- zamyśliłam się
-Muszę ci coś powiedzieć- po kilku minutach z zamyślenia wyrwał mnie Götze
-Zamieniam się w słuch- przysunęłam się bliżej przyjaciela
- Byłem ostatnio w Monachium. Wcześniej dowiedziałem się, że Bayern ma dla mnie korzystną ofertę. Za tydzień jadę podpisać kontrakt. Odchodzę z Borussi.- powiedział z powagą
-Ale... Ale jak to?- z moich oczu popłynęły łzy- Nie możesz nam tego zrobić! - krzyknęłam i wstałam z kanapy
-Olga... Olga, kotek uspokój się! Pora zacząć nowy rozdział w życiu. Muszę iść naprzód po nowe doświadczenia- wyjaśniał mi i z powrotem posadził na kanapie
-Czy tylko ja o tym wiem?- zapytałam cichutkim głosem
- Ty, piłkarze i władze Borussi. Klaudia jeszcze nie wie.- odparł Mario
- Nie powiedziałeś jej?!
- Nie... Miałem zamiar ale...
-Ale co?- nie pozwalałam mu dokończyć
-Ona chyba sama się dowiedziała- dokończył ze smutkiem
- No tak. Jest menagerem BVB. Posłuchaj. Jutro zwabimy ją wcześniej przed meczem, urządzimy romantyczną scenerię i się oświadczysz- wymyśliłam
-Świetny pomysł!- odpowiedział z entuzjazmem piłkarz- Ty to masz głowę!- przytulił mnie
- Masz już pierścionek?
Mario sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej malutlie, czerwone pudełeczko. Był w nim śliczny pierścionek.
-Jest piękny- powiedziałam z zachwytem
- Myślisz, że się jej spodoba?- zapytał Götze
- Na pewno- zapewniłam go
Później Mario pojechał na godzinny trening, nie musiałam tam jechać. Postanowiłam, że zadzwonię do Klaudii.
- Halo?
-Cześć Klaudia, co tam?- przywitałam się
-Lepiej. Muszę ci coś powiedzieć. Mario przechodzi do Bayernu.- powiedziała ze smutkiem
- Powiedział mi o tym 15 minut temu i pojechał na trening.
- Nie mam zamiaru wyjeżdżać z Dortmundu, ale go kocham!
- Wiem, dla mnie też jest to trudne. Jeszcze dobrze się nie zaklimatyzowałam, a on już odchodzi- zgodziłam się
-Tak zrobię, nie wiem jak on- oznajmiła
-Zobaczysz, pogodzicie się- pocieszyłam przyjaciółkę
- Mam nadzieję. Nie chcę się z tobą rozstawać
-Nie chcesz wziąć ślubu ze względu na to, że ci nie powiedział?
- Tak- odrzekła menager BVB bez większego entuzjazmu
-W niedzielę jest trening?
-Nie ma. Jutro jest mecz o 15:30. Po meczu zostaniemy wszyscy. Władze Borussi chcą coś ogłosić-powiedziała tajemniczo
-Hmm... Jestem bardzo ciekawa- powiedziałam ze śmiechem
- O której odbierasz Kamila?
- O 10:00. Zabiorę go na mecz.
- Pogadam z prezesem. Nasz śpiewak będzie miał miejsce na trybunie VIP.
- Dzięki. Za chwilę zrobię dla Kamila ciasto. Muszę jeszcze posprzątać.
-OK, przyjadę jutro na to ciasto- rzekła ze śmiechem moja przyjaciółka.
-Czekam. Papa-rozłączyłam się
Tak jak mówiłam, zrobiłam sernik na zimno. Przed tym posprzątałam kuchnię i salon, gdyż zrobił się tam mały bałagan. Kiedy skończyłam była 20:00. Włączyłam telewizor. Akurat leciała konferencja prasowa Bayernu. Oczywiście ogłaszali transfer Mario. Obejrzała jeszcze kilka seriali. O 23:00 przebrałam się w piżamę i odpłynęłam w krainę Morfeusza...
Rano:
Obudziłam się o 8:30. Wzięłam prysznic. Ubrałam się w lekkie ciuchy, gdyż na dworze jak to w sierpniu- było bardzo gorąco. Zjadłam na śniadanie owsiankę. Była 9:15. Wsiadłam w samochód i udałam się do szpitala. Okazało się, że Kamil czuje się już lepiej. Dostaliśmy recepty na leki oraz kilka wskazówek dotyczących leczenia.W domu byliśmy o 11:30.
-Witaj w domu, braciszku!
-Nie było mnie znów tak długo-odpowiedział z uśmiechem
-Zrobiłam twoje ulubione ciasto
-Mistrzowski sernik na zimno?
-Tak!- odpowiedziałam z entuzjazmem- zawiozę cię teraz do ogrodu. Za chwilę przyniosę ciasto i coś do picia- oznajmiłam
-OK- zgodził się
Kamil musiał poruszać się teraz na wózku. Był jeszcze słaby, więc mu pomagałam. Wzięłam ciasto i lemoniadę, a następnie udałam się do ogrodu. Przystanęłam w progu drzwi, gdyż usłyszałam, jak mój brat gra na gitarze wesołą melodię. Szybko rozpoznałam w niej "Szukając Szczęścia". Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu.
-Mój niepoprawny optymista- powiedziałam z troską
-Nie ma się co załamywać, misia - odpowiedział- ja szczerze wierzę, że z tego wyjdę. Która godzina? Mmm... pycha!
-Cieszę się, że ci smakuje. Jest 12:30. Za dwie godziny jedziemy na mecz.
-Na jaki mecz? Dam radę?
-Na mecz Borussi z Bayernem. Dasz radę, Klaudia załatwiła ci miejsce na trybumie VIP- wyjaśniłam
Rozmawialiśmy i odpoczywaliśmy przez półtorej godziny. Kamil grał na gitarze, ja śpiewałam. Następnie poszłam się ubrać w koszulkę na mecz. Przygotowałam również taką dla brata. O dziwo, ubrał się sam- bez problemów. Zastanawiałam się, czy on aby na pewno ma stwardnienie. Przed stadionem byliśmy o 14:30. Klaudia zawiozła Bednarka na trybunę i została tam. Ja natomiast udałam się do szatni piłkarzy.
-Siemka miśki! Jak samopoczucie?- przywitałam się
-Nienajlepsze-powiedział Reus patrząc z wyrzutem na Götzego
-Och, mi też jest trudno, ale musimy uszanować decyzję Mario. Dla nas zawsze będziesz Borussen- zwróciłam się do przyjaciela
Ten podszedł do mnie, przytulił i szepnął do ucha
-Dziękuję
Uśmiechnęłam się do niego, a on odezwał się:
-Olga, gdzie jest Klaudia?
-Boże, na śmierć zapomniałam!-dzwonię do niej!
-Zobacz, co przygotowałem-piłkarz poprowadził mnie na murawę
Kawałek drogi było usypanej płatkami róż, a przy końcu było serce zrobione z małych serduszek.
-Wow, świetne! Nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem!-zachwycałam się
-Klaudia już idzie- zauważył Götze
-Pierścionek jest?-upewniłam się
-Jest.
-Czekaj tam, a ja ją przyprowadzę.
-Dobra-zgodził się
Kiedy zjawiła się moja przyjaciółka, kazałam jej zamknąć oczy.
-Po czym ja idę?-dziwiła się
-Za chwilę zobaczysz-odpowiedziałam-teraz zrób duży krok-nakazałam przy sercu. Zostawiam cię.
Klaudia:
Siedziałam już na trybunach i gawędziłam z dyrektorem i Kamilem, kiedy zadzwoniła Olga. Szybko zeszłam na dół. Poprowadziła mnie po czymś z zamkniętymi oczami. Po chwili zostawiła mnie, a ja otworzyłam oczy. Zobaczyłam drogę usłaną płatkami róż, serce z małych serduszek, a w nim Mario. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, mój ukochany uklęknął i powiedział:
-Kochanie... Wiem, że ostatnio się między nami nie układało, przepraszam cię za to. Przepraszam też za to, że nie powiedziałem ci o transferze. Chciałem cię chronić przed nerwami... Zostaniesz moją żoną?
-Tak!- popłakałam się ze wzruszenia
-Kocham cię-Mario wziął mnie na ręce
-Ja ciebie też. Przepraszam, nie powinnam była się tak wkurzać. Teraz jestem pewna, że chcę wziąć z tobą ślub.
Nagle przy nas znaleźli się wszyscy piłkarze, trener i Olga. Bili brawo i gratulowali nam. Stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze z decyzją o przeprowadzce. Olga przygotowała rozkojarzonych, ale pomimo wszystko rozweselonych chłopaków. Byłam szczęśliwą narzeczoną.
Olga:
Oświadczyny Mario poszły zgodnie z planem. Ja sama się wzruszyłam, przeżywałam to razem z moimi przyjaciółmi. Piłkarze przed meczem mieli małe problemy ze skupieniem, ale szybko temu zaradziłam. Lewandowski był szczególnie smutny, a przy mnie mało się odzywał. Kiedy wszystko było na swoim miejscu, zawodnicy wyszli na boisko. Mecz się zaczął. Pomimo kiepskiej gry żółto-czarnych do przerwy prowadziliśmy 1-0 po golu Lewego. Robert strzelił, ale jego gra była zła. Myślami był gdzieś indziej. W przerwie wzięłam go na bok.
-Robert, co jest?- Widzę, jak grasz. Jesteś źle przygotowany?
-Nie-odpowiedział, dalej niedostępny
-To o co chodzi?Jako twoja psycholog martwię się o ciebie-dalej pytałam zatroskana
-Nie widzisz tego? Czuję coś do ciebie, nie mogę wygrać z tym uczuciem.-szybko mnie przytulił
-Co?Dlaczego? Chyba pomyliłeś mnie z Anią!-wyswobodziłam się z jego uścisku
-Olga, daj mi wszystko wyjaśnić...
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Skup się na grze-powiedziałam odchodząc
-Postaram się-rzucił
A więc jednak. Lewandowski się we mnie zakochał. W głębi serca byłam zadowolona, bo zrozumiałam, że też coś do niego czuję. Miałam jednak wątpliwości, czy nie znamy się za krótko, aby być parą... Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4-1 dla nas, bo hat-trick'a zaliczył Mario. Po meczu, kiedy wszyscy kibice się rozeszli, zabraliśmy Kamila i razem z piłkarzami poszliśmy do pobliskiego klubu. Na miejscu głos zabrali Watzke i Klaudia:
-Za nami dużo ciężkich meczów i finał Ligii Mistrzów. Władze postanowiły, że cała drużyna w ramach tygodniowego urlopu poleci na Kretę-oświadczył Watzke
-Podoba się pomysł?-Należy nam się trochę odpoczynku-powiedziała Klaudia z entuzjazmem
Wszyscy się z nią zgodzili.
-Ja niestety nie mogę lecieć-wtrąciłam
-Olga, wiem, że nie zostawisz Kamila samego. To miała być dls ciebie niespodzianka. Twoi rodzice przyjadą pojutrze, w dniu wyjazdu i zajmą się Kamilem-przyjaciółka rozwiała moje wątpliwości.
-Co ty na to, brat?-zwróciłam się do Kamila
-Od dawna o tym wiem. Zgadzam się-odparł ze śmiechem
Świętowaliśmy zwycięstwo do 22:00. Po tym wszyscy rozeszli się do swoich domów. Razem z Bednarkiem wróciliśmy do domu. Kamil postanowił, że napisze oficjalny list do mediów w sprawie choroby. Ja wykąpałam się, przebrałam się w duży T-shirt i położyłam się. Nie mogłam jednak długo zasnąć. Rozmyślałam o tym co powiedział mi Robert, o moim uczuciu do niego i o nadchodzącym wyjeździe. W końcu nie wiedząc kiedy- zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie udało mi się napisać ten rozdział :] Wena powróciła, kolejny już niedługo :)
Mile widziane komentarze, dają mi one dużą motywację <3 dziękuję :*
Zapraszam również na stronkę do lajkowania : [LINK]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńHej :) Trafiłam na tego bloga za pośrednictwem facebooka i powiem ci, że mnie wciągnął. Ciekawa jestem co będzie z Lewym i Olgą. Mam nadzieję, że będą razem. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na blog o Lewym:
OdpowiedzUsuńhttp://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/
i Szczęsnym:
http://trudny-wybor.blog.pl/
Kocham too <3
OdpowiedzUsuń