Olga:
Weszłam do domu. Zawołałam imię mojego brata-nikt się nie
odzywał. Przeszłam do kuchni. Moim oczom ukazał się Kamil, leżący na podłodze
nieprzytomny. Szybko rzuciłam się w jego kierunku.
-Kamil, odezwij się, słyszysz mnie ?!- byłam rozhisteryzowana
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie. Byli już po 15
minutach. W tym czasie zadzwoniłam do Klaudii. Razem z Mario przyjechali zaraz
po odjeździe karetki.
-Spokojnie, zaraz do niego pojedziemy. Wszystko będzie
dobrze-uspokajała mnie moja przyjaciółka.
-Do jakiego szpitala go zabrali?-zapytał Mario
-Do tego na Beurhausstraße
40-ledwo odpowiedziałam.
Po 20 minutach byliśmy pod
szpitalem. Pielęgniarka poleciła mi, żebym poszła do gabinetu lekarza. Moi
przyjaciele poczekali na zewnątrz.
-Dzień dobry, w czym mogę
pomóc?-zapytał lekarz
-Dzień dobry, jakieś pół
godziny temu przywieziono tu mojego brata, Kamila Bednarka.
-Ach, tak. Jestem Tomasz
Wojciechowski. Zajmuję się pani bratem.
-Jest pan polakiem?-zapytałam z
niedowierzaniem
-Owszem, ale przeprowadziłem
się do Niemiec kiedy skończyłem 18-odpowiedział z uśmiechem
-Jak się czuje mój brat?
-Jest dalej nieprzytomny, nie
mam też dla was dobrych wiadomości…
-Dlaczego? Co mu jest?
-Według naszej diagnozy, pański
brat ma Stwardnienie Rozsiane-oznajmił
-Nie, to nie może być prawda –
z moich oczu poleciały łzy
-Niestety, tą chorobę da się
zaleczyć, ale nie całkowicie wyleczyć.
-Ile jeszcze zostanie w
szpitalu?
-Wypuścimy go, jeżeli będzie
przytomny. Wtedy dobierzemy odpowiednie leki. Jest jeszcze młody, uda się
zaleczyć objawy-uspokoił mnie lekarz
-Mogę go odwiedzić?
-Jasne-zgodził się
Szybko wyszłam z gabinetu
lekarskiego . Czekali na mnie
zaniepokojeni Klaudia i Mario. Przekazałam im wszystko, co mówił lekarz. Razem
poszliśmy do sali, w której leżał Kamil. Cicho otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam
mojego brata, podłączonego do aparatury. Usiadłam przy nim. Wzięłam jego rękę i
powiedziałam cicho:
-Kamil, braciszku – z moich
oczu poleciały łzy.
Nagle jego usta poruszyły się,
a oczy zaczęły otwierać.
-Budzi się!-oznajmiłam z
entuzjazmem
Klaudia pobiegła po lekarza, a
ja przywitałam się z Kamilem
-Cześć, Kamilku. Słyszysz mnie?
-Tak-wychrypiał
-Kocham cię
-Ja ciebie też- odpowiedział
cicho
W tym momencie wszedł lekarz:
-Co ja widzę! Jak się czujemy?
-Lepiej- odpowiedział Kamil- Co
mi jest?
-Podejrzewamy u pana
Stwardnienie Rozsiane-rzekł polak
-Boże…-z oczu mojego brata
popłynęły łzy
-Ciii, będzie dobrze-uspokoiłam
go przytulając
-Za chwilę przyjdzie
specjalista i dobierzemy leki. Niestety choroby nie da się wyleczyć, można
złagodzić jej objawy. Jutro zabierze go pani do domu-zwrócił się do mnie-Tymczasem pójdę do gabinetu, aby
uzgodnić przebieg leczenia z innymi lekarzami
Wyszedł.
-Olga, czy ja będę mógł… Będę
mógł śpiewać?-zapytał łamiącym się głosem wokalista
-Nie wiem, kotku. Na razie się
niczym nie przejmuj-pocieszyłam go
-Wszystko będzie dobrze,
nagrasz jeszcze 10 płyt!-wtrąciła Klaudia
-Będziesz przyjeżdżał z Olgą na
treningi-zawtórował jej Mario
-Ale jak to? Nie mogę wrócić do
Polski?
-Nie, braciszku. Tu, w
Dortmundzie będziesz miał lepszą opiekę medyczną, no i mnie. W Polsce mama i
tata zajmują się firmą, więc dla ciebie nie mieliby dużo czasu-wyjaśniłam
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z
Kamilem podnosząc go na duchu, a później lekarze wyprosili nas z Sali. Po pół
godzinie zostawiłam moich przyjaciół na zewnątrz i poszłam z lekarzami do
gabinetu lekarskiego, aby zapoznać się z tokiem leczenia. Kiedy wyszłam,
zobaczyłam kłócących się Mario i Klaudię.
-Ty tak nalegasz na ten ślub,
może mnie zdradzasz?-oskarżała Klaudia
-Kochanie, jak możesz tak
mówić, kocham cię i chcę przypieczętować nasz związek sakramentem-bronił się piłkarz
-Najlepiej będzie, jak na razie
dacie spokój-wtrąciłam – Mario, dzięki za wszystko. Zobaczymy się
jutro-wyprosiłam go
Kiedy Goetze wyszedł, razem z
Klaudią w ciszy udałyśmy się do Sali Kamila. Przypomniało nam się, że
zostawiłyśmy torbę z rzeczami brata w samochodzie. Poszła po nią menager BVB.
Weszłam do Sali. Kamil spał, usiadłam cicho i płacząc, ukryłam twarz w dłoniach.
Jednego dnia wszystko zwaliło mi się na głowę: choroba Kamila i kłótnia moich
najbliższych przyjaciół. Nie wiedziałam, co mam robić, ale też nie mogłam się
załamywać. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Był to oczywiście
Kamil. Było mi głupio, że zobaczył mnie załamującą się z jego powodu.
-Siostra, co jest?-zapytał z
troską
-Wyjdziesz z tego, prawda?
Musisz wyzdrowieć!-gadałam co popadnie
-Lekarz powiedział, że jutro
już wyjdę, więc nie jest ze mną tak źle!-pocieszał mnie
-Ty to zawsze do wszystkiego
optymistycznie podchodzisz. –dałam mu całusa
Odwzajemnił go i powiedział-
-Dobrze, że jesteś.
W tym momencie weszła Klaudia z
rzeczami brata. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy.
-Klaudia, o co chodziło z tą
kłótnią?
-On już chciałby się żenić! Ja
chcę być jeszcze wolna!
-Ej, on cię kocha. Nie musicie odstawiać wesela z pompą. Nikt
nie musi o tym wiedzieć. Po prostu chce udowodnić ci swoją miłość-zapewniałam
przyjaciółkę
-Naprawdę? Faktycznie, chyba
masz rację. Ale dziś nie mam zamiaru spać z nim pod jednym dachem.-oznajmiła
-To może przenocujesz u
mnie?-zaproponowałam
-Dzięki, kochana, ale chcę to
sama przemyśleć. Będę już się zbierać-pożegnała się
-Dziękuję, za wszystko. Do
jutra!
Pod domem czekał na mnie Mario.
Zapewne chciał poprosić mnie o radę.
W domu:
-Olga, dobrze znasz Klaudię.
Jak myślisz, ona naprawdę nie chce tego ślubu?
-Chce, rozmawiałam z nią przed
szpitalem. Ma być skromne, bez pompy.
-Jejku, jak ty to
zrobiłaś?!-zapytał z niedowierzaniem- Mnie się nie zgodziła
-A oświadczyłeś jej się
chociaż?
-No nie…
-To słuchaj, ja mam pomysł…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten wyszedł trochę krótszy :( Next za dwa dni :)
Ale super !
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuńhttp://gold-wee.blogspot.com :P
OdpowiedzUsuńzajrzę ;)
UsuńHahahhah beka z Mario xd
OdpowiedzUsuń*A oświadczyłeś jej się chociaż?*
*No nie ...* hahahahahahahahaha :D
Świetne to :)