piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 6




Olga:
Weszłam do domu. Zawołałam imię mojego brata-nikt się nie odzywał. Przeszłam do kuchni. Moim oczom ukazał się Kamil, leżący na podłodze nieprzytomny. Szybko rzuciłam się w jego kierunku.
-Kamil, odezwij się, słyszysz mnie ?!- byłam rozhisteryzowana
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie. Byli już po 15 minutach. W tym czasie zadzwoniłam do Klaudii. Razem z Mario przyjechali zaraz po odjeździe karetki.
-Spokojnie, zaraz do niego pojedziemy. Wszystko będzie dobrze-uspokajała mnie moja przyjaciółka.
-Do jakiego szpitala go zabrali?-zapytał Mario
-Do tego na Beurhausstraße 40-ledwo odpowiedziałam.
Po 20 minutach byliśmy pod szpitalem. Pielęgniarka poleciła mi, żebym poszła do gabinetu lekarza. Moi przyjaciele poczekali na zewnątrz.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?-zapytał lekarz
-Dzień dobry, jakieś pół godziny temu przywieziono tu mojego brata, Kamila Bednarka. 
-Ach, tak. Jestem Tomasz Wojciechowski. Zajmuję się pani bratem.
-Jest pan polakiem?-zapytałam z niedowierzaniem
-Owszem, ale przeprowadziłem się do Niemiec kiedy skończyłem 18-odpowiedział z uśmiechem
-Jak się czuje mój brat?
-Jest dalej nieprzytomny, nie mam też dla was dobrych wiadomości…
-Dlaczego? Co mu jest?
-Według naszej diagnozy, pański brat ma Stwardnienie Rozsiane-oznajmił
-Nie, to nie może być prawda – z moich oczu poleciały łzy
-Niestety, tą chorobę da się zaleczyć, ale nie całkowicie wyleczyć.
-Ile jeszcze zostanie w szpitalu?
-Wypuścimy go, jeżeli będzie przytomny. Wtedy dobierzemy odpowiednie leki. Jest jeszcze młody, uda się zaleczyć objawy-uspokoił mnie lekarz
-Mogę go odwiedzić?
-Jasne-zgodził się
Szybko wyszłam z gabinetu lekarskiego .  Czekali na mnie zaniepokojeni Klaudia i Mario. Przekazałam im wszystko, co mówił lekarz. Razem poszliśmy do sali, w której leżał Kamil. Cicho otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam mojego brata, podłączonego do aparatury. Usiadłam przy nim. Wzięłam jego rękę i powiedziałam cicho:
-Kamil, braciszku – z moich oczu poleciały łzy.
Nagle jego usta poruszyły się, a oczy zaczęły otwierać.
-Budzi się!-oznajmiłam z entuzjazmem
Klaudia pobiegła po lekarza, a ja przywitałam się z Kamilem
-Cześć, Kamilku. Słyszysz mnie?
-Tak-wychrypiał
-Kocham cię
-Ja ciebie też- odpowiedział cicho
W tym momencie wszedł lekarz:
-Co ja widzę! Jak się czujemy?
-Lepiej- odpowiedział Kamil- Co mi jest?
-Podejrzewamy u pana Stwardnienie Rozsiane-rzekł polak
-Boże…-z oczu mojego brata popłynęły łzy
-Ciii, będzie dobrze-uspokoiłam go przytulając
-Za chwilę przyjdzie specjalista i dobierzemy leki. Niestety choroby nie da się wyleczyć, można złagodzić jej objawy. Jutro zabierze go pani do domu-zwrócił  się do mnie-Tymczasem pójdę do gabinetu, aby uzgodnić przebieg leczenia z innymi lekarzami
Wyszedł.
-Olga, czy ja będę mógł… Będę mógł śpiewać?-zapytał łamiącym się głosem wokalista
-Nie wiem, kotku. Na razie się niczym nie przejmuj-pocieszyłam go
-Wszystko będzie dobrze, nagrasz jeszcze 10 płyt!-wtrąciła Klaudia
-Będziesz przyjeżdżał z Olgą na treningi-zawtórował jej Mario
-Ale jak to? Nie mogę wrócić do Polski?
-Nie, braciszku. Tu, w Dortmundzie będziesz miał lepszą opiekę medyczną, no i mnie. W Polsce mama i tata zajmują się firmą, więc dla ciebie nie mieliby dużo czasu-wyjaśniłam
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z Kamilem podnosząc go na duchu, a później lekarze wyprosili nas z Sali. Po pół godzinie zostawiłam moich przyjaciół na zewnątrz i poszłam z lekarzami do gabinetu lekarskiego, aby zapoznać się z tokiem leczenia. Kiedy wyszłam, zobaczyłam kłócących się Mario i Klaudię.
-Ty tak nalegasz na ten ślub, może mnie zdradzasz?-oskarżała Klaudia
-Kochanie, jak możesz tak mówić, kocham cię i chcę przypieczętować nasz związek  sakramentem-bronił się piłkarz
-Najlepiej będzie, jak na razie dacie spokój-wtrąciłam – Mario, dzięki za wszystko. Zobaczymy się jutro-wyprosiłam go
Kiedy Goetze wyszedł, razem z Klaudią w ciszy udałyśmy się do Sali Kamila. Przypomniało nam się, że zostawiłyśmy torbę z rzeczami brata w samochodzie. Poszła po nią menager BVB. Weszłam do Sali. Kamil spał, usiadłam cicho i płacząc, ukryłam twarz w dłoniach. Jednego dnia wszystko zwaliło mi się na głowę: choroba Kamila i kłótnia moich najbliższych przyjaciół. Nie wiedziałam, co mam robić, ale też nie mogłam się załamywać. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Był to oczywiście Kamil. Było mi głupio, że zobaczył mnie załamującą się z jego powodu.
-Siostra, co jest?-zapytał z troską
-Wyjdziesz z tego, prawda? Musisz wyzdrowieć!-gadałam co popadnie
-Lekarz powiedział, że jutro już wyjdę, więc nie jest ze mną tak źle!-pocieszał mnie
-Ty to zawsze do wszystkiego optymistycznie podchodzisz. –dałam mu całusa
Odwzajemnił go i powiedział-
-Dobrze, że jesteś.
W tym momencie weszła Klaudia z rzeczami brata. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy.
-Klaudia, o co chodziło z tą kłótnią?
-On już chciałby się żenić! Ja chcę być jeszcze wolna!
-Ej, on cię kocha.  Nie musicie odstawiać wesela z pompą. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Po prostu chce udowodnić ci swoją miłość-zapewniałam przyjaciółkę
-Naprawdę? Faktycznie, chyba masz rację. Ale dziś nie mam zamiaru spać z nim pod jednym dachem.-oznajmiła
-To może przenocujesz u mnie?-zaproponowałam
-Dzięki, kochana, ale chcę to sama przemyśleć. Będę już się zbierać-pożegnała się
-Dziękuję, za wszystko. Do jutra!
Pod domem czekał na mnie Mario. Zapewne chciał poprosić mnie o radę.
W domu:
-Olga, dobrze znasz Klaudię. Jak myślisz, ona naprawdę nie chce tego ślubu?
-Chce, rozmawiałam z nią przed szpitalem. Ma być skromne, bez pompy.
-Jejku, jak ty to zrobiłaś?!-zapytał z niedowierzaniem- Mnie się nie zgodziła
-A oświadczyłeś jej się chociaż?
-No nie…
-To słuchaj, ja mam pomysł…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten wyszedł trochę krótszy :( Next za dwa dni :) 

5 komentarzy: