środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 13

[...]

-Mario... W drodze z Monachium miał wypadek- ledwo mówiła- Nie żyje

-O Boże...-rozpłakałam się- będę za 15 minut- szybko się rozłączyłam, gdyż nie mogłam wydobyć z siebie już ani słowa

Czułam się, jakby ktoś rozerwał mnie na milion kawałków. Rzuciłam się na łóżko i ryczałam, podczas gdy Robert wypytywał mnie, dlaczego płaczę. Po chwili wstałam i szybko zaczęłam się ubierać. Już chciałam wychodzić, ale Lewy zatrzymał mnie .:

-Najpierw powiesz mi, co się stało- położył dłonie na moich ramionach

-Mario nie żyje- wydukałam zapłakana

-Jak to...- pierwszy raz zobaczyłam u niego łzy

-Jadę do Klaudii- rzuciłam wychodząc

-Jadę z tobą- powiedział Lewandowski pospiesznie wkładając na siebie ubrania

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. W domu było dużo zdjęć zmarłego piłkarza, a pomimo to powiało tu pustką. Nie wytrzymałam i ukryłam twarz w ramionach Lewusa. Mario był dla mnie tak ważny... Znaliśmy się jeszcze zanim grał w Borussi. Później poznałam go z Klaudią i zostali parą po kilku spotkaniach. Pomagaliśmy sobie nawzajem, wspieraliśmy się jak siostry, nie jak przyjaciel z przyjaciółką. Götze powiedział mi o transferze jako ostatniej, co mnie bardzo zdziwiło, jednak nie miałam mu tego za złe . Wiadomość o jego śmierci była dla mnie ciosem. Nie docierało do mnie, że już nigdy nie zobaczę jego uśmiechu, nie poradzę się go, nie będę się cieszyć z jego sukcesów... Jeszcze bardziej zapłakana ruszyłam do salonu. Zobaczyłam tam przyjaciółkę siedzącą na podłodze. Popatrzyła na nas pustym wzrokiem. Oczy miała spuchnięte, a łzy leciały jej ciurkiem. Usiadłam koło niej i objęłam ją ramieniem. Rozszlochała się na ten gest i szepnęła:

-Boże, dlaczego mi go zabrałeś...?

-Widać tak było mu pisane...- powiedziałam łamiącym głosem

-Wiadomo już, kiedy pogrzeb?- wtrącił Robert , którego oczy również świeciły się od łez

-Jutro o 12:00- odparła menager Borussi

-Media już wiedzą?- spytałam

-Jasne-odrzekła- Wiedzieli pierwsi. Teraz czają się za drzewami.

-Żmije- syknął Lewandowski wyglądając przez okno

Udałam się do kuchni, gdzie w apteczce znalazłam leki na uspokojenie. Podałam tabletkę Klaudii i sama zażyłam podobną.

-Myślę, że Mario niechciałby, żebyśmy się tak załamywały- oznajmiła polka

-Masz rację- przytaknęłam- Zawsze był taki pogodny. Nie można udawać, że nic się nie stało, ale nie możemy też zamykać się w sobie...

-Był dla mnie wszystkim...- szepnęła

-Wiem, dla nas też jest to trudne- przytuliłam ją, a do moich oczu napłynęły łzy

-Może wybrałem zły moment, ale chcecie oglądnąć film na rozluźnienie?- odezwał się napastnik

-Właściwie to czemu nie...- przystała blondynka

Piłkarz spojrzał na mnie znacząco.:

-Przepraszam was, pójdę się przejść

-Wszystko OK?- zapytała Klaudia- No tak... Nie może być ok...- poprawiła

Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do przedpokoju

-Gdzie idziesz?- Lewy objął mnie w pasie

-Chcę pobyć sama- wyjaśniłam

-Wróć szybko - uśmiechnął się lekko

Po chwilii znalazłam się na zewnątrz. Szłam przed siebie, nie mając konkretnego celu. Cały czas dzwonił mój telefon, ale ignorowałam to. Płakałam, czułam niewyobrażalny ból. Wydawałoby się, że Klaudia nie przeżywała tego bardziej niż ja, ale tylko kiedy wyszliśmy z pokoju widziałam jak chowa twarz w poduszkę. Moja przyjaciółka była szczególnie wrażliwa. Obawiałam się, że żałoba po śmierci Mario może mieć fatalne skutki... Rozumiałam, że chciała wypłakać się sama- też tak zrobilam. W końcu usiadłam na ławce i ukryłam twarz w dłoniach żałośnie szlochając. Nie zauważyłam nawet, kiedy z nieba poleciał ulewny deszcz. Była 23:00. Siedziałam dalej, kiedy nagle poczułam na ramieniu czyjś dotyk.

-Kochanie, tak się o ciebie martwiłem-szepnął Robert- Wracajmy

Posłusznie wstałam z ławki i bez słowa, cali mokrzy pospieszyliśmy do domu menager Dortmundzkiego klubu, gdyż poprosiła nas, abyśmy zostali na noc. Zastaliśmy Klaudię leżącą na łóżku i płaczącą w poduszkę. W nocy oka nie zmrużyłam ani ja, ani Robert. Łzy nie pozwalały mi zasnąć, a Lewy starał się mnie uspokoić. W końcu nad ranem sen zmorzył mnie na godzinę.

*Rano*

Wstaliśmy już o 7:00. Przyjaciółka siedziała na kanapie, patrząc martwo w jeden punkt i nawet nie zwracając uwagi na naszą obecność. Obawiałam się, czy nie będzie jej potrzebna pomoc specjalisty. Przy śniadaniu atmosfera była bardzo napięta, nikt się nie odzywał, a Klaudia prawie nic nie zjadła. Już o 10:30 pojechaliśmy na cmentarz, gdzie miał odbyć się pogrzeb. Razem z wszystkimi piłkarzami BVB stałyśmy zapłakane nad zamkniętą trumną, kiedy zadzwonił telefon narzeczonej zmarłego.:

-Tak, przy telefonie- mówiła- Nie wierzę... Rozumiem. Do zobaczenia- zakończyła kilkuminutową rozmowę

Chowając telefon do torebki zakryła usta dłonią.

-Co się stało?- zapytałam
-Zakończono śledztwo w sprawie wypadku Mario...

Przepraszam, że tak późno dodaję, ale świętowałam dziś urodziny ;D Długo zastanawiałam się, czy uśmiercić Mario- jak widać zrobiłam to :c Mi się ten rozdział nie podoba, zobaczymy jak Wam ;P Następny niedługo ;) Buziaki ;*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 12

Robert:

Razem z Piszczkiem jechaliśmy niedaleko za Olgą. Akurat obrońca otwierał bramę, kiedy usłyszałem huk. Odwróciłem się i zobaczyłem mój samochód z Bednarkówną w środku, cały rozwalony od strony kierowcy. Ujrzałem też odjeżdżającą z miejsca Ankę. Byłem pewien, że to ona spowodowała wypadek. Wybiegłem z auta:

-Dzwoń po pogotowie i straż!- krzyknąłem do Łukasza i rzuciłem się ku mojej ukochanej

Drzwi nie dało się otworzyć. Widziałem tylko zakrwawioną głowę Olgi opartą o kierownicę. Po ok. 10 minutach przyjechały odpowiednie służby. Straż rozcięła drzwi. Z wnętrza pojazdu wyciągnięto dziewczynę.:

-Olguniu...- była nieprzytomna

-Żyje-oznajmił ratownik medyczny

-Jadę z wami-rzuciłem wsiadając do karetki

-A pan to kto?

-Narzeczony- odpowiedziałem szybko

*W szpitalu*

Olga:

Otworzyłam oczy. Rozpoznałam, że jestem w szpitalu. Zobaczyłam Roberta. Stał oparty o okno i nie , że się wybudziłam. Było mi nie wygodnie, więc podsunęłam się na łóżku. Moje ciało przeszył ból.:

-Auuu- zawyłam

Lewandowski obrócił się i w ułamku sekundy znalazł się przy mnie:

-Kochanie, nic ci nie jest?

-Strasznie... Boli... Mnie... Głowa...- ledwo wyjąkałam

-Staraj się teraz nie ruszać-dotknął mojego policzka

-Dlaczego tu jestem?

-Zostałaś potrącona przy stadionie. Jechałem z Łukaszem tuż za tobą.

-Kto mi to zrobił?-pytałam dalej

-Anka...- w jego oczach zauważyłam nutę wściekłości

-Robert, ja muszę ci coś powiedzieć- oznajmiłam cichutko

-Misia, teraz to ja idę po lekarza- przerwał mi i wyszedł

Udało mi się sięgnąć po telefon. Był 15 sierpnia- byłam nieprzytomna 4 dni! Po chwili do sali wszedł lekarz i dwie pielęgniarki.

-Pana niestety musimy wyprosić- zwrócił się do Lewego, który posłusznie wyszedł

Pielęgniarki zaczęły wymieniać mi kroplówkę i dawać różne zastrzyki.

-Witam panią- odezwał się doktor-Nazywam się Hans Schulz. Jak się pani czuje?

-Lepiej-odpowiedziałam zdecydowanie silniejszym głosem

-Przeżyła pani wstrząs mózgu. Mamy do czynienia z niegroźnym złamaniem w lewej nodze. To cud, że to tylko takie obrażenia po takim wypadku-rzekł z powagą

-Czy ja mam gips?- spróbowałam podnieść nogę, ale była za ciężka

-Nie. Założyliśmy pani ortezę, która usztywni kończynę na dwa tygodnie.- odparł

-Byłam nieprzytomna 4 dni...

-To dzięki narzeczonemu jest pani przytomna, był tu dzień i noc. Dużo do pani mówił- uśmiechnął się

-Narzeczonego?- spytałam zdziwiona

-Coś nie tak?

-Nie, wszystko w porządku- zapewniłam śmiejąc się pod nosem

-Rentgen wykazał, że wszystko jest w normie. Oczywiście przez kilka dni będzie boleć głowa- powiedział Schulz przeglądając wyniki- za chwilę przyniosę wypis!- posłał mi szeroki uśmiech

Z pomocą pielęgniarki przebrałam się w sukienkę i spakowałam rzeczy. Odebrałam wypis (miałam przyjść do kontroli za dwa tygodnie), po czym wraz z Robertem udałam się do jego nowego samochodu. Piłkarz oparł mnie o drzwi i delikatnie pocałował.:

-Nigdy niewybaczyłbym sobie, gdybyś z tego nie wyszła- wyszeptał

Nie umknęło to uwadze paparazzi. Zaraz zaczęli robić nam zdjęcia i wypytywać o nasz związek. Lewy wsadził mnie do samochodu i szybko odjechał.

*W drodze*

-Co chciałaś mi powiedzieć w szpitalu?- zapytał zaciekawiony

-Łukasz...-zaczęłam- To właśnie z nim Ania zdradziła ciebie. To właśnie z Anią on zdradził mnie. Wciągnęła go w narkotyki. Dlatego tak się zachowują- dokończyłam
ze smutkiem

Napastnik nie krył swojego zdziwienia.:

-Dalej są ze sobą?

-Teraz tylko knują, jak zwabić mnie do Gikiewicza i ciebie do Stachurskiej

Właśnie podjechaliśmy pod mój dom. Lewandowski przerzucił moją torbę przez ramię i uparł się, że weźmie mnie na ręce.

-Robert, a jak wasz mecz?- przypomniało mi się

-Przesunięto go na jutro z powodu braków w sztabie Borussi- uśmiechnął się szeroko

Postawił mnie na ziemi przed samymi drzwiami.

-Widzimy się jutro, księżniczko- pocałował mnie w czoło

-Nie zostaniesz?- skrzywiłam się

-Będziesz miała tam wykfalifikowaną opiekę- zaśmiał się i poszedł

Otworzyłam drzwi. W salonie były porozwieszane balony. Przywitały mnie niemal wszystkie partnerki piłkarzy BVB, z którymi zdążyłam się zaprzyjaźnić.:

-Witaj w domu!- zawołały chórem

Resztę wieczoru spędziłyśmy na pogaduchach i ustalaniach szczegółów ślubu Klaudii i Mario, który miał odbyć się już za dwa tygodnie. Dziewczyny zaczynały wychodzić ok. północy, podczas gdy menager Borussi została chwilkę dłużej, aby pomóc mi się umyć i przebrać.

-Do jutra! - żegnały się

Przed snem wzięłam tabletkę przeciwbólową, gdyż od rana męczył mnie ból głowy. Położyłam się i szybko odpłynęłam.

*Rano*

Obudził mnie straszny ból głowy. Podreptałam do łazienki, gdzie z trudem włożyłam na siebie ciuchy. Następnie zjadłam szybkie śniadanie, bo postanowiłam pojechać wcześniej na SIP, aby nadrobić zaległości. Poczułam się na tyle dobrze, żeby prowadzić samochód. Na stadionie byłam o 11:00. Pod moim gabinetem czekał zdenerwowany Robert:

-Dziewczyno, gdzie ty byłaś?!- zawołał i szybko wziął mnie w ramiona

-Yyy, w domu, a gdzie miałam być?- zdziwiłam się

-Jeździsz ze złamaną nogą i po wstrząsie mózgu? Mogłaś do mnie zadzwonić!

-Noga już mnie nie boli...- mruknęłam i weszłam do pokoju, a za mną Lewy

-Zrozum, wczoraj się wybudziłaś, a dziś już prowadzisz- nie dawał za wygraną

-Przepraszam, ale mam dużo pracy- wyprosiłam go

Mecz z Hannoverem zaczął się jak zwykle o 15:30. Niestety, do przerwy przegrywaliśmy 0:1 po samobóju Lewandowskiego, który próbował wybić piłkę głową, lecz ta niestety wpadła do bramki przeciwników. Po przerwie Hummels wyrównał na 1:1 i takim wynikiem zakończyło się spotkanie. Zrozumiałam, że Robert troszczy się o mnie, więc przeprosiłam go za swoje zachowanie. Razem pojechaliśmy do domu napastnika.

*Dwa tygodnie później*

Lewandowski zabrał mnie na kontrolę do kliniki. Wszystkie wyniki były pozytywne, więc po niecałej godzinie udaliśmy się do mnie.:

-Głodna?- zapytał piłkarz, kiedy szliśmy na górę

-Nie- odparłam wchodząc do łazienki- tylko się odświeżę

-Czekam w sypialni- posłał mi zalotne spojrzenie

Zaśmiałam się tylko i zamknęłam drzwi. Przemyłam twarz i rozpuściłam włosy. Wchodząc pod prysznic przypomniało mi się, że nie wzięłam kosmetyczki. Znów w ręczniku poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku, gdzie miałam torbę. Robert kładąc głowę na moim ramieniu sprawił, że opadłam na łóżko. Powoli zsunął ze mnie ręcznik, kiedy ja ściągałam mu koszulkę. Po chwili oboje nadzy, całowaliśmy się namiętnie. Oczywiście zakończyło się to między nami zbliżeniem. Leżałam na Lewym jeżdżąc mu palcem od szyi po łokieć sapiąc, kiedy przerwał nam telefon. Westchnęłam tylko i sięgłam po komórkę.
Dzwoniła Klaudia:

-Przepraszam że wam przeszkodziłam, ale muszę ci coś powiedzieć- wyczułam, że płacze

-Nie szkodzi. Mów, co się dzieje- zachęciłam ją

-Ślubu nie będzie!- zawodziła w słuchawkę

-Dlaczego, co się stało?

-Mario...

Mam nadzieję, że się spodoba :p Mam dziwne wrażenie, że rozdziały są trochę za długie, ale pozostawiam to Wam do o oceny ;) Następny powinien pojawić się jutro :*
Buziakii :*




sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 11

W drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Kamila. Zachwiałam się na nogach, ale brat w porę mnie złapał.
-Ale... Jak to się stało?-zawołałam
-Chodź do domu-wziął mnie za ramię
-Jak się teraz czujesz?
-Zupełnie normalnie. Nagle zacząłem czuć nogi. Wstałem i nic mnie nie bolało.
-To niesamowite...-szepnęłam
-A ty gdzie byłaś? Zasłonił cię samochód i znikłaś...
-Można powiedzieć, że zostałam porwana... Do samochodu wciągnął mnie Łukasz... Jak zwykle zarzekał się, że jestem tylko jego i że już zawsze będziemy razem. Na szczęście zawiózł mnie do Sebastiana Milii. Sebek wiedział, że nie będę chciała zostać i zamówił bilety lotnicze. Tak znalazłam się tutaj-opowiedziałam
-W życiu bym się tego nie spodziewał...
-Musimy jechać do kliniki!
-Ciekawe, co naprawdę mi jest-rzucił wokalista
W tym momencie weszli rodzice z zakupami:
-Córeczko!-mama rzuciła siatki na podłogę, podbiegła do mnie i mocno przytuliła
-Spokojnie-doszedł do nas tata
Kamil wstał z kanapy i odchrząknął. Rodzice spojrzeli to na niego, to na siebie, to na mnie i otworzyli usta ze zdziwienia. Brat podszedł do nas pewnym krokiem i po chwili przytulaliśmy się w czwórkę. Później zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do kliniki. W drodze opowiedziałam rodzicom historię mojej nieobecności:
-Chcesz zgłosić to na policję?-spytał tata
-Nie. Łukasz wpadł w złe towarzystwo. Uzależnił się od prochów-odparłam ze spokojem
-Za łatwo wybaczas, kochanie-wtrąciła mama
W szpitalu okazało się, że zostały zamienione wyniki i Kamil miał początki zaniku mięśni, lecz na szczęście choroba nie rozwijała się.
-No to co, Kamilku, opuszczasz mnie już?-zapytałam brata, kiedy wychodziliśmy z kliniki trzymając się za ręce
-Będziemy się odwiedzać co dwa tygodnie-dał mi buziaka-szykuje się teraz duża trasa koncertowa!
W domu byliśmy o 18:00. Rodzice i Kamil pojechali zwiedzić Dortmund, a ja-zmęczona poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Weszłam na pierwszy lepszy portal plotkarski, gdyż nie miałam nic innego do roboty. Od razu zobaczyłam nagłówki:
*NOWA MIŁOŚĆ LEWANDOWSKIEGO?*
*LEWY ZNÓW ZAKOCHANY?*
Szybko zamknęłam te strony i weszłam na facebook'a. Zobaczyłam, że Robert jest aktywny. Szybko się wylogowałam. Chciałam zrobić mu niespodziankę, następnego dnia na treningu. Poszłam do łazienki wziąć relaksacyjną kąpiel. Zapaliłam kilka świeczek. Kąpałam się prawie godzinę. O 20:00 przyjechali rodzice z Kamilem. Miałam dość wrażeń na ostatnie 24 godziny. Pożegnałam się z rodziną i pobiegłam do swojej sypialni. Nie mogłam jednak zasnąć. Znów włączyłam laptopa i zgrałam z aparatu zdjęcia z Krety. O 22:00 poczułam się zmęczona i zasnęłam.
Następnego dnia:
Wstałam o 8:00. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zobaczyłam tam mamę z Kamilem przygotowujących śniadanie i tatę nakrywającego do stołu. Wszyscy przywitali mnie ciepłymi uśmiechami, które tak dobrze znałam. Podbiegłam do Kamila i zaglądając mu przez ramię zapytałam: -Co tak pachnie?
-Twoje ulubione naleśniki-odparła mama
Wtedy młody Bednarek ubrudził mnie mąką:
-Ej!-odwzajemniłam mu się tym samym, tylko że mocniej
Brat nie pozostał mi dłużny. Wzięłam zapas mąki i uciekłam, kiedy ten mnie gonił. W końcu popchnął mnie delikatnie i po chwili leżeliśmy na sobie śmiejąc się:
-No to my idziemy jeść, a małe dzieci sprzątają-mama również się śmiała.
W niecałe 10 minut posprzątaliśmy bałagan w kuchni i umyliśmy się.
-Na którą masz do pracy?-odezwał się tata, kiedy już jedliśmy
-Na 9:30. Może oprowadzę was po stadionie?
-Niestety, o 10:00 musimy wyjechać-mama przytuliła mnie-innym razem
Po śniadaniu wszyscy razem usiedliśmy w ogrodzie. W pewnej chwilii mama rzekła:
-Córciu, podczas twojej nieobecności ktoś tu był...
-Kto?-spytałam zaciekawiona
-Robert Lewandowski- tata szeroko się uśmiechnął
-Był bardzo przejęty, chyba mu na tobie zależy-dokończyła mama
-Fiu, fiu! Nasza grzeczna Olgunia dziewczyną piłkarza!-zawołał brat z szyderczym uśmieszkiem
-Przyznaję, jesteśmy parą-wyjaśniłam spokojnie
-I nie zadzwoniłaś do niego?- Izabela zdziwiła się
-Chcę mu zrobić niespodziankę-odrzekłam
O 9:00 wszyscy razem wyszliśmy z domu. Pożegnałam się z rodziną i pojechałam na Signal Iduna Park. Skierowałam się prosto do swojego gabinetu. Tego dnia musiałam wystawić opinie o piłkarzach. O 11:30 miałam wszystko gotowe. Postanowiłam odpisać na e-maile. Około 13:00 wkroczyła do mnie cała banda, tym razem tylko z Marco na czele:
-Olga!-krzyknęli wszyscy naraz
-Ty żyjesz?-pierwszy podszedł do mnie Reus i od razu złapał za szyję
-Mhm- rzuciłam i zaczęłam szukać Roberta
-Dlaczego nagle zniknęłaś?-wtrącił Klopp
Opowiedziałam im, dlaczego mnie nie było.:
-Ale sukinsyn-powiedział Kuba
-Pokażesz nam tego typa to mu nogi z dupy powyrywamy!-zawołał blondyn z zapałem
-Myślę, że nie ma takiej potrzeby, bo teraz jestem tu, z wami-odpowiedziałam z uśmiechem-z wami na treningu-poprawiłam
-No, miśki dzisiaj 10 kółek dookoła a po nich ćwiczenia siłowe-przerwał nam trener
Wszyscy wyszli na murawę. Ja i Marco chwilę zostaliśmy. Przyjaciel wyczuł moje zaniepokojenie.
-Gdzie on jest?
-Na korytarzu- uśmiechnął się lekko i wyszedł
Na zewnątrz faktycznie zobaczyłam Lewandowskiego. Podbiegła do niego jakaś dziewczyna. Ich usta złączyły się. Byłam w szoku! Złapałam swoją torebkę i pobiegłam mijając Lewego i tą laskę. Chłopak rzucił się za mną : -Olga, kochanie zaczekaj!
Biegłam dalej. Przy samochodzie Lewandowski przytrzymał drzwi uniemożliwiając mi wejście do pojazdu.:
-Poczekaj. Daj mi wszystko wyjaśnić!
-Tu nie ma nic do wyjaśniania. Wykorzystałeś mnie tylko na wakacje, zabawiłeś się mną!-wykrzyczałam mu
-To nie jest tak jak myślisz-złapał mnie za rękę
-Daj mi spokój-rozpłakałam się na dobre i odjechałam
*W domu*
Wpadłam do domu nie zważając na to, czy zamknęłam drzwi od środka. Pobiegłam do sypialni, rzuciłam się na łóżko i tylko ryczałam.:
-Kochałam go!-myślałam-a on tylko wykorzystał okazję i mnie zdradził!-albo to zdradził inną ze mną-już krzyczałam w poduszkę.
Po dobrych 20 minutach, kiedy łzy leciały mi spod zamkniętych powiek, zdrzemnęłam się.
-Jak on mógł mi to zrobić...-szeptałam, kiedy się obudziłam- tak bardzo go kocham...
-On kocha cię jeszcze bardziej- ktoś zamruczał mi do ucha i zaczął całować po szyi
Szybko rozpoznałam te perfumy...
-Co ty tu robisz?-wsparłam się na rękach
-Muszę ci kogoś przedstawić-Lewandowski próbował wziąć mnie na ręce, ale wyrwałam mu się i zeszłam na dół o własnych siłach
-Cześć Olga-podbiegła do mnie dziewczyna, którą skądś kojarzyłam
-Hej-odpowiedziałam nieśmiało
-To moja siostra, Milena-wyjaśnił Robert
-Tak się cieszę, że cię poznałam!-przytuliła mnie
Zaskoczona jej bliskością odwzajemniłam uścisk.
-Co to ma do rzeczy?-zwróciłam się sucho do Lewego
-To Milenę widziałaś dziś na stadionie. Przyjechała oddać mi klucze do domu-dziś wyjeżdża-odparł ze swoim anielskim uśmiechem
-O Boże-ukryłam twarz w dłoniach i chcąc nie chcąc rozpłakałam się- Jak mogłam być taka głupia?
-Ciii-napastnik posadził mnie na kanapie
-Przepraszam-złapałam go za szyję i wtuliłam głowę w jego pierś
-Niestety, muszę już jechać-przerwała nam młoda siatkarka
Powoli wstaliśmy i pożegnaliśmy się z siostrą Lewusa. Piłkarz wyszedł na zewnątrz, a ja skierowałam się do łazienki. W lustrze ujrzałam jeden koszmar! Włosy porozwalane, tusz do rzęs rozmyty i spuchnięte oczy. Wzięłam prysznic, ale ubranie zostawiłam w pokoju, więc wyszłam w samym ręczniku. Nagle na swoich biodrach poczułam dłonie Roberta
-Do twarzy ci w tym ręczniku-szepnął
-Tak bardzo się za tobą stęskniłam- pocałowałam go czule-Lewyy!- zawołałam, kiedy poczułam, że ten zsuwa ze mnie ręcznik.:
-Musisz mi jeszcze powiedzieć, dlaczego cię nie było...
-A mogę się przebrać?
-Jak musisz...-posłał mi zalotny uśmiech
-Ty łobuzie-delikatnie wyrwałam się z jego objęć i wróciłam do łazienki
Ubrałam się w wygodne ciuchy i podreptałam do pokoju. Lewy już leżał na moim łóżku. Dołączyłam do niego, a on objął mnie ramieniem.:
-No więc, jak to było?
-Podjechałam pod dom. Wysiadłam z samochodu. Przede mną stanął samochód. Łukasz, mój były wciągnął mnie do środka. Żądał, żebym do niego wróciła. Zawiózł mnie do Sebastiana Milii. Sebek przyleciał ze mną tu wczoraj...-opowiedziałam ze smutkiem
-Zabiję sku*wysyna!-piłkarz z numerem 9 aż wstał
-Uspokój się!- pociągnęłam go za rękę- on wpadł w złe towarzystwo, robi to pod wpływem narkotyków...
-Kiedy pomyślę sobie, że mogło ci się coś stać- cmoknął mnie w czoło
Opowiedziałam mu jeszcze o pomyłce w szpitalu. Długo rozmawialiśmy o nas i nie wiedząc kiedy, zasnęłam w ramionach mojego chłopaka.
*Rano* Robert:
Obudziłem się o 8:00. Olga jeszcze spała, więc zszedłem na dół. Postanowiłem zrobić śniadanie. Kiedy wszystko było gotowe, skierowałem się na górę do sypialni. Moja ukochana dalej słodko drzemała. Położyłem się koło niej:
-Kochanie wstajeemy-zamruczałem jej do ucha
-Jeszcze chwilkę- wydukała zaspana
Zacząłem obsypywać ją pocałunkami. Obróciła się do mnie i wspólnie oddaliśmy się pocałunkom.
-Taką pobudkę to ja rozumiem- powiedziała polka
Psycholog poszła do łazienki na górze, a ja na dole. Po 5 minutach byłem gotowy. Przy schodach zobaczyłem ubraną Olgę:
-Pięknie wyglądasz- przytuliłem ją
Po śniadaniu pojechaliśmy do mojego domu, gdyż musiałem wziąć torbę na trening. Nie minęło pół godziny, a już byliśmy na stadionie.
-Dużo masz pracy?-spytałem Bednarkównę
-Muszę skonsultować się z lekarzami, napisać dwa pisma no i przygotować was do meczu- uśmiechnęła się promiennie
-Jakby coś to mnie widzisz- przytuliłem ją
-Skup się-musnęła mój policzek ustami i poszła
Olga:
Od razu zabrałam się do pracy. Po półtorej godzinie pozostało mi tylko przeprowadzić rozmowy z piłkarzami przed meczem z Hannoverem. Najgorzej było oczywiście z Lewusem. Cały czas przytulał mnie i obsypywał całusami.:
-Robert!-skarciłam go
-Przepraszam słońce, ale nie mogę się tobą nacieszyć- uśmiechnął się łobuzersko -Jesteś zbyt nastawiony na zwycięstwo. Nie możesz być tego tak pewien- nie dawałam za wygraną
Po ciężkiej rozmowie o 13:00 ustaliliśmy, że pojadę do domu samochodem Lewandowskiego, który pojechał do Piszczka po jakieś płyty. Wsiadłam do pojazdu i powoli wyjeżdżałam z parkingu, kiedy usłyszałam straszny huk. Potem czułam już tylko ból...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WRACAM! aaa tak się cieszę <3 szczerze, to tęskniłam za Wami :D Baaardzo dziękuję Wam za motywację, którą mi ostatnio daliście :) Szczególną dała mi Dyśka <3 Dziękuję :* Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca :D Rozdział powstał na plaży, a dostałam weny na ostatni rozdział :O Next jutro :) Buziakii :*
Alexx :3

wtorek, 20 sierpnia 2013

;)

Hej kochane :) Przekonałyście mnie i postanowiłam do Was wrócić :D Niestety, teraz jestem nad morzem, a tu jest słabe łącze :/ Rozdział powinien pojawić się w sobotę ;p Chciałabym jeszcze wiedzieć, kto będzie mnie wspierał w pisaniu, bo mam pewien pomysł co do bloga :D Buziaki:* Alexx :3

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zawieszam ;c

Kochani,
niestety, wydaje mi się, że nikt nie czyta mojego bloga... Liczba wyświetleń rośnie, ale komentarzy jest tak mało ;c Nie wiem co robię źle... Pisanie mnie uskrzydla, kocham to robić, ale kiedy nie mam motywacji, to nie ma sensu... Zastanawiałam się nad usunięciem bloga, ale wiem, że zraniłabym osoby, które to czytają i piszą mi na facebook'u lub mówią w realu... Na razie postanawiam zawiesić bloga do odwołania, nie będzie to długi okres ;) Chyba, że wyrazicie swoje zdanie :) Czekam na Wasze opinie ;c
Buziaki :*
 Alexx :3

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 10

[...]

W tym momencie przede mną stanął samochód z przyciemnianymi szybami... Drzwi od strony pasażera otworzyły się. Zakapturzony mężczyzna wciągnął mnie do samochodu i szybko odjechał. Postać ściągnęła kaptur. Był to Łukasz! Nie mogłam w to uwierzyć... Kiedy już się otrząsnęłam, zaczęłam krzyczeć szarpiąc za klamkę:

-Wypuść mnie! Słyszysz, ZATRZYMAJ SIĘ!

Lecz mój eks był nieugięty.

-Spokojnie, maleńka-położył dłoń na moim udzie

Szybko ją strąciłam. Z moich oczu poleciały łzy.

-Po co to całe porwanie? Po co ta cała szopka?!

-Inaczej nie da się ciebie namówić, żebyś do mnie wróciła-powiedział z triumfalnym uśmieszkiem

-Nic już nie wskórasz. Jestem szczęśliwa z kimś innym-syknęłam

-Hmm... Z szanownym panem Lewandowskim?

-Śledzisz mnie...-stwierdzilam

-Jeszcze 3 tygodnie temu obściskiwał się z inną, a teraz już cię na wakacje zabiera...

-Nie powinno cię to obchodzić. Zerwali dwa tygodnie temu. Z resztą, nie muszę ci się tłumaczyć-odrzekłam

-Ciekawe...-mruknął

-Właśnie!-pomyślałam-telefon!

Sięgłam do torebki po moją komórkę. Zdążyłam zauważyć, że mam 15 nieodebranch połączeń. Była już 20:00. Postanowiłam wysłać SMS-a do Roberta i rodziców. Niestety, Łukasz wytrącił mi telefon z ręki i rzucił na tylne siedzenie. Posłałam mu przeszywające spojrzenie. Zaśmiał się pod nosem i nic nie powiedział. Po ok. godzinie zasnęłam.

Następnego dnia:

Obudziłam się o 4 rano.

-Gdzie jesteśmy?-zapytałam piłkarza

Nie musiał mi jednak odpowiadać, bo zobaczyłam stadion, na którym kiedyś tak często przebywałam. Łezka zakręciła mi się w oku, znów przypomniało mi się moje dzieciństwo i późniejsza praca.

-Dalej chcesz wracać?-Gikiewicz dał mi delikatnego kuksańca w bok

-Tak. Wracam już dziś!

-Zobaczymy-uśmiechnął się szyderczo

-Gdzie ty mnie wieziesz?

-Jesteśny na miejscu-odparł i zatrzymał się.

Dwie godziny później:


Okazało się, że Łukasz przywiózł mnie do mieszkania Sebastiana Milii- mojego przyjaciela za czasów Śląska. Kiedy weszliśmy do mieszkania, mój były zostawił torbę i wyszedł. Przed wyjściem rzucił:

-Pilnuj jej! Teraz będziesz już tylko moja...

Skrzywiłam się, a Mila tylko westchnął i poszedł do salonu. Ja bez słowa zamknęłam się w łazience. Oparłam się o drzwi i rozpłakałam się.

-Olga?-usłyszałam zza drzwi głos kapitana WKS-u

-Wszystko OK-skłamałam

-Nie ma już tego psychola! Jesteś bezpieczna! Wychodź!

Bez chwili namysłu otworzyłam drzwi. Seba zaprowadził mnie do kuchni

-Chcesz coś zjeść?-zapytał z troską

-Dlaczego on taki jest? Dlaczego tak się zmienił?-mówiłam w płaczu

-Nie widzisz? Jest na prochach! Wdał się w romans z tą karateczką... Stachurską, tak? Ona go w to wciągnęła. Uzależnił się...

-Boże... Zabierz mnie stąd!

-Miałem ci to zaproponować. Zamówiłem wcześniej bilety, bo byłem pewien, że nie będziesz chciała tu zostać. Właściwie to już możemy wychodzić.

-Dziękuję!-zerwałam się z krzesła i pocałowałam Sebastiana w policzek

-Zawsze możesz na mnie liczyć

Na lotnisku byliśmy o 9:00. Wylecieliśmy o 10:15. Szybko usnęłam. Obudził mnie Sebek:

-Szykujemy się do lądowania, maleńka

-Nareszcie...

Ja i Mila podjechaliśmy pod mój dom taksówką o 14:30.

-Wejdziesz?-zapytałam

-Nie mogę. Spieszę się-wysunął dolną wargę

Oboje zaczęliśmy się śmiać.

-Wpadnij do mnie kiedyś-przytuliłam go

-Obiecuję. Papa

-Dziękuję ci za wszystko. Do zobaczenia!

Skierowałam siędo drzwi wejściowych. Dzwoniłam i dzwoniłam, jednak nikt nie otwierał.
Zadzwoniłam do Kamila:

-Siostra?-odezwał się w słuchawce

-Kamil, braciszku-rozpłakałam się ze wzruszenia

-Żyjesz?-zapytał z niedowierzaniem

-Tak. Zaraz wszytsko wam opowiem, tylko otwórzcie drzwi!

-Rodzice pojechali na zakupy. Ja teraz leżałem. Kurczę, nie dosięgam do wózka!

-No nic, poczekam-rozłączyłam się


Po około 10 minutach usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku. Drzwi się otworzyły. To, co w nich zobaczyłam sprawiło, że prawie zemdlałam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten  wyszedł troszkę krótszy :> Następny jutro :)
                                                JESTEŚ=KOMENTUJESZ

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 9


[...]

Był to Robert. Na jego widok uśmiech zagościł na mojej twarzy.

-Słyszałem, że nie chcesz iść na siatkówkę plażową?.

-Przepraszam, nie mam ochoty. Chciałam się teraz położyć i chwilkę odpocząć-wyjaśniłam

-A może chcesz...

-Chodźmy do pokoju-otworzyłam drzwi

-Może pójdziemy na spacer po plaży? Zaprowadzę cię do magicznego miejsca...-zaproponował

-Bardzo chętnie-odpowiedziałam-mam wziąć strój kąpielowy?

-Oczywiście-posłał mi łobuzerski uśmiech, który tak uwielbiałam

-Widzimy się za 15 minut?-upewniłam się

-Tak-pocałował mnie przelotnie i wyszedł

Z wrażenia opadłam na łóżko i uśmiechałam się sama do siebie. Czy mogłam związać się z piłkarzem, znając go dwa tygodnie?

Wstałam i sięgnęłam do szafy po strój kąpielowy i sukienkę. Włosy spięłam w luźny kok. Po chwili zastanowienia wyszłam z pokoju. Na korytarzu czekał na mnie Lewy.

-Chodź, musimy im się wymknąć-szepnął mi do ucha, łapiąc za rękę

Wybiegliśmy z hotelu. Robert prowadził, nawet nie wiedziałam, dokąd biegniemy. Niedługo po tym znaleźliśmy się na plaży. Widok
zapierał dech w piersiach. Lewandowski stanął blisko mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Ujął moje dłonie i namiętnie pocałował, po czym zamyśleni poszliśmy dalej, obejmując się w pasie.

-Robert...?-wyrwałam go z zamyślenia po 10 minutach

-Tak?

-Rozstałeś się z Anią?

-Tydzień temu-odrzekł i zatrzymał się

Opowiedział mi całą historię ich rozstania. Byłam zszokowana, że Stachurska może być do tego zdolna...

-A teraz wskakuj na moje plecy, już niedaleko-uśmiechnął się


Posłusznie wdrapałam się na plecy piłkarza.

-Tylko mnie nie puść-szepnęłam mu do ucha i wtuliłam głowę w jego szyję

-Nigdy cię nie wypuszczę-rzucił i pobiegł

Zamknęłam oczy wciągając zapach Lewego i rozmyślając. Co miały znaczyć te słowa: „Nigdy cię nie wypuszczę”? Czy to znaczy, że już jesteśmy parą? Po ponad 5 minutach zapadła zupełna cisza. Nie było już słychać turystów i plażowiczów. Zatrzymaliśmy się. Otworzyłam oczy. Napastnik postawił mnie na ziemię. Zobaczyłam zacienioną zatokę otoczoną palmami. Piłkarz Borussi puścił moją rękę i zaczął się rozbierać. Kiedy miał na sobie kąpielówki, wszedł na klif.

-Wskakujesz?-zawołał

Ściągnęłam sukienkę, a on wskoczył do wody. Pobiegłam na klif, ale zwątpiłam

-Chyba nie dam rady!-krzyknęłam do Roberta

-Skacz, złapię cię-obiecał

Zrobiłam krok i skoczyłam. Wpadłam prosto w ramiona Lewandowskiego

-Już zawsze będziesz moja-rzekł i wtulił nos w moje włosy

Przytuliłam go jeszcze mocniej. Byłam wniebowzięta.

-Płyniemy?

-Do wyspy i z powrotem-zgodził się

Kiedy już wyszliśmy na brzeg, Lewy złapał mnie w pasie.

-Wrócimy tu kiedyś?

-Tak. Zapamiętamy to miejsce-odpowiedziałam rozmarzona

-W końcu zostaliśmy tu parą-dodał ze śmiechem

-Która godzina?-zapytałam

-Już 21:00. Mam 3 nieodebrane połączenia od Reusa-powiedział wyciągając telefon

-A ja 4 od Klaudii-oboje zaczęliśmy się śmiać

-Wracamy?

-Musimy się spieszyć-rzuciłam

Pobiegliśmy trzymając się za ręce. Pod hotelem piłkarz złapał mnie za ramię. Przy basenie zastaliśmy uśmiechniętych piłkarzy i Klaudię.

-No no, mam zwolnić pokój?-odezwał się Reus


Ja i Robert spojrzeliśmy na siebie równocześnie i głośno się śmialiśmy.
-Przemyślimy to-powiedziałam

-Mhm-przytaknął mi Lewusek

-No, panowie, idziemy trochę potrenować!-zarządził Klopp
Ja z Klaudią usiadłyśmy na brzegu basenu.

-Jesteście razem?-zapytała podekscytowana przyjaciółka

-Tak-odparłam

-Och, kochana tak się cieszę!-przytuliła mnie

I tak minął nam cały tydzień. Ja i Robert codziennie chodziliśmy do naszej zatoki. Postanowiłam nie przenosić się do pokoju Marco i Roberta, ale ten drugi najlepiej nigdy by się ze mną nie rozstawał. Nikt nie chciał wracać. Lot minął spokojnie, w Dortmundzie byliśmy o 15:00. Na lotnisku pożegnałam się z Lewandowskim.

-Już za tobą tęsknię-powiedziałam, przytulając go

-Zobaczymy się dziś wieczorem?-zapytał i pocałował mnie w czoło

-O 18:00?

-U mnie. Kocham cię.

-Ja ciebie też-pocałowałam go i wraz z Klaudią odeszłam.


Pod domem byłam o 15:30. Zobaczyłam rodziców i Kamila, machających mi z ogrodu. W tym momencie przede mną stanął samochód z przyciemnianymi szybami...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest już 9 :) Następny powinien pojawić się jutro :> hmm może 9- jak numer Lewego okaże się szczęśliwy? zobaczymy ;D czekam na wasze komentarze

                                                   JESTEŚ=KOMENTUJESZ :) 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 8

Robert :
Do przerwy wygrywaliśmy  z Bayernem  1-0. Jakimś cudem udało mi się strzelić gola, chociaż nie mogłem się skupić. Na boisku była Olga, gdyż wiedziała, że będziemy potrzebowali pomocy. To był ostatni mecz Mario w Borussi. Przed nim oświadczył się Klaudii. Zazdrościłem przyjacielowi, że tak dobrze powodzi mu się w związku. Nie to co ja – ostatecznie zerwałem z Anią.  Między nami układało się coraz gorzej. Codziennie kłótnie, awantury, a kiedy byłem już u kresu wytrzymałości, moja była próbowała mnie uderzyć! Na szczęście nie byłem mniej sprawny fizycznie niż ona i zdołałem się obronić. Po tej sytuacji wyrzuciłem ją z domu. Niedługo po tym znów się zakochałem- tym razem w Oldze. Kiedy była przy mnie, nie mogłem się skupić, mało się odzywałem. Zauważyła to i zapytała w przerwie meczu, i co chodzi. Wyznałem jej, że coś do niej czuję… Trochę się wkurzyła, ale mi zrobiło się lżej, że nie trzymam już tego w sobie… Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4-1 dla nas (Mario zaliczył hat-tick’a  „na pożegnanie”). Po rozgrywce władze ogłosiły, że całą drużyną  lecimy na tydzień na Kretę. Pomyślałem,  że będzie szansa zbliżyć się do Olgi. Po imprezie wróciłem do domu. Zaparkowałem samochód i skierowałem się do drzwi. Zobaczyłem tam Anię, patrzącą na mnie z szyderczym uśmiechem
.
-Czego chcesz?-powiedziałem nawet na nią nie patrząc i otwierając równocześnie drzwi

-Kochanie, może grzeczniej do narzeczonej?-odparła z wymuszoną słodką minką

-Ania, czy ty coś brałaś? Zerwaliśmy tydzień temu!

-Wiem, że zrobiłeś to pod wpływem emocji! Wróć do mnie- złapała mnie za szyję

-Zostaw mnie! –odepchnąłem ją

-Zobaczysz, jeszcze cię odzyskam-rzekła z wyrzutem wychodząc

-Ciekawe…- mruknąłem i wszedłem do domu

Dwa dni później:

Budzik obudził mnie o 7:00, gdyż o 9:00 mieliśmy odprawę na lotnisku. Wstałem, wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zjadłem lekkie śniadanie. O 8:00 pod mój dom podjechał Kuba z Agatą. Wziąłem walizkę i wsiadłem do samochodu Błaszczykowskich. Na lotnisku byliśmy o 8:40 z powodu korków. Pożegnaliśmy się z żoną Jakuba i skierowaliśmy się do terminalu. Czekała tam na nas większość drużyny.
Olga:
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaspana, sprawdziłam godzinę. Była 6:00. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Przyjechali moi rodzice!

-Mamo!-rzuciłam się na szyję mojej rodzicielce

-Cześć córciu-pocałowała mnie w czoło- Obudziliśmy was?

-I tak niedługo muszę się zbierać. Kamil chrapie i pewnie nie wstanie wcześniej niż 10:00-odparłam z uśmiechem

W tym momencie wszedł tata z walizkami
-Hej tato!-przytuliłam go


-Witaj Olga-przywitał się

-Zrobię kawę i śniadanie, a wy się rozpakujcie. Oprowadziłabym was po domu, ale niestety nie zdążę-rzekłam i pobiegłam do kuchni

Kiedy zjedliśmy śniadanie, była 7:00. Ubrałam się i  jeszcze chwile posiedziałam z rodzicami. O 8:00 pod dom podjechał Mario, który zawoził mnie, Klaudię i Marco na lotnisko.Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Z samochodu wysiadł Marco.

-Gotowa na superprzygodę?-przytulił mnie

-Zawsze i wszędzie-przejechałam mu palcem po nosie i wsiadłam do samochodu na tylne siedzenie, wraz z Reusem.

-Jedziemy?-zapytał Mario

-Jasne-odpowiedziałam

-Wszystko spakowałaś?-upewniła się Klaudia

-Mam nadzieję-odparłam

-Jakbyśmy czegoś zapomniały, to chłopcy nam pożycżą, co nie Blondasku?

-Oczywiście-pokazał nam język

Na lotnisku byliśmy o 8:20. Zgodnie z planem odprawę mieliśmy o 9:00, trwała tylko 20 minut, gdyż lecieliśmy samolotem Borussi. Klaudia zajęła miejsce naprzeciwko mnie, a koło mnie usiadł Marco. Po chwili przyjaciółka wstała i przyprowadziła ze sobą Roberta. Zaczęliśmy rozmawiać o meczu i we czwórkę strzeliliśmy sobie "słit focię" . Wrzuciłam ją na facebook'a z podpisem: Kreto,  NACHODZIMY! Po 30 minutach poczułam się zmęczona, oparłam się na ramieniu piłkarza i zasnęłam. Obudziłam się po około godzinie i zobaczyłam, że koło mnie siedzi Lewandowski i nie ma menager BVB i Reusa.

-Co ty tu robisz?-zapytałam zaspana

-Marco i Klaudia poszli pogadać z Kloppem, a nie chcieliśmy cię budzić, więc zostałem podtrzymywać ci głowę - posłał mi łobuzerski uśmiech

-Kochany jesteś-odpowiedziałam i znów położyłam głowę na jego ramieniu

-Olga...?

-Tak?

-Chciałem cię przeprosić...-powiedział z powagą

-Za co?-zapytałam zdziwiona

-Za ten mecz... To był twój debiut jako psycholog na meczu, a ja zachowałem się jak ostatni cham.

-Robert, serce nie sługa, ale znamy się tak krótko... Nie ukrywam, czułam motyle w brzuchu jak spędzaliśmy razem czas, ale niedawno zostałam zraniona przez mężczyznę... Dlatego boję się nowego związku...

-Ja cię kocham i będę walczył-skwitował Lewandowski, kiedy usłyszeliśmy komunikat:

-Szanowni państwo, proszę zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.

Postąpiliśmy według instrukcji i po 15 minutach jechaliśmy autokarem do hotelu. Po 10 minutach wzięliśmy swoje bagaże i udaliśmy się do budynku. Dostałam pokój z Klaudią, naprzeciwko Reusa i Lewego. Rozpakowałam się i o 16:00 skierowałyśmy się na stołówkę na obiad. Kiedy poszłam do pokoju, ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się. Był to...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest już 8 :> Spotkałam się z opinią, że 7 rozdział był za długi... Jaki był według Was? Mi się osobiście ten (8) nie podoba... Pozostawiam to Wam do oceny ;) Next już niedługo :D

Buziaki :)
Alexx :3

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 7


[...] -Nie, poczekaj- przerwał mi Götze- to niepodobne do Klaudii, żeby chodziło tylko o wesele, nie robiłaby problemów. Musi chodzić o coś innego.

-Nic nie przychodzi mi do głowy- zamyśliłam się

-Muszę ci coś powiedzieć- po kilku minutach z zamyślenia wyrwał mnie Götze


-Zamieniam się w słuch- przysunęłam się bliżej przyjaciela
- Byłem ostatnio w Monachium. Wcześniej dowiedziałem się, że Bayern ma dla mnie korzystną ofertę. Za tydzień jadę podpisać kontrakt. Odchodzę z Borussi.- powiedział z powagą

-Ale... Ale jak to?- z moich oczu popłynęły łzy- Nie możesz nam tego zrobić! - krzyknęłam i wstałam z kanapy

-Olga... Olga, kotek uspokój się! Pora zacząć nowy rozdział w życiu. Muszę iść naprzód po nowe doświadczenia- wyjaśniał mi i z powrotem posadził na kanapie

-Czy tylko ja o tym wiem?- zapytałam cichutkim głosem

- Ty, piłkarze i władze Borussi. Klaudia jeszcze nie wie.- odparł Mario

- Nie powiedziałeś jej?!

- Nie... Miałem zamiar ale...

-Ale co?- nie pozwalałam mu dokończyć

-Ona chyba sama się dowiedziała- dokończył ze smutkiem

- No tak. Jest menagerem BVB. Posłuchaj. Jutro zwabimy ją wcześniej przed meczem, urządzimy romantyczną scenerię i się oświadczysz- wymyśliłam

-Świetny pomysł!- odpowiedział z entuzjazmem piłkarz- Ty to masz głowę!- przytulił mnie

- Masz już pierścionek?

Mario sięgnął do kieszeni. Wyciągnął z niej malutlie, czerwone pudełeczko. Był w nim śliczny pierścionek.

-Jest piękny- powiedziałam z zachwytem

- Myślisz, że się jej spodoba?- zapytał Götze

- Na pewno- zapewniłam go

Później Mario pojechał na godzinny trening, nie musiałam tam jechać. Postanowiłam, że zadzwonię do Klaudii.

- Halo?

-Cześć Klaudia, co tam?- przywitałam się

-Lepiej. Muszę ci coś powiedzieć. Mario przechodzi do Bayernu.- powiedziała ze smutkiem

- Powiedział mi o tym 15 minut temu i pojechał na trening.

- Nie mam zamiaru wyjeżdżać z Dortmundu, ale go kocham!

- Wiem, dla mnie też jest to trudne. Jeszcze dobrze się nie zaklimatyzowałam, a on już odchodzi- zgodziłam się

-Tak zrobię, nie wiem jak on- oznajmiła

-Zobaczysz, pogodzicie się- pocieszyłam przyjaciółkę

- Mam nadzieję. Nie chcę się z tobą rozstawać

-Nie chcesz wziąć ślubu ze względu na to, że ci nie powiedział?

- Tak- odrzekła menager BVB bez większego entuzjazmu

-W niedzielę jest trening?

-Nie ma. Jutro jest mecz o 15:30. Po meczu zostaniemy wszyscy. Władze Borussi chcą coś ogłosić-powiedziała tajemniczo

-Hmm... Jestem bardzo ciekawa- powiedziałam ze śmiechem

- O której odbierasz Kamila?

- O 10:00. Zabiorę go na mecz.

- Pogadam z prezesem. Nasz śpiewak będzie miał miejsce na trybunie VIP.

- Dzięki. Za chwilę zrobię dla Kamila ciasto. Muszę jeszcze posprzątać.

-OK, przyjadę jutro na to ciasto- rzekła ze śmiechem moja przyjaciółka.

-Czekam. Papa-rozłączyłam się

Tak jak mówiłam, zrobiłam sernik na zimno. Przed tym posprzątałam kuchnię i salon, gdyż zrobił się tam mały bałagan. Kiedy skończyłam była 20:00. Włączyłam telewizor. Akurat leciała konferencja prasowa Bayernu. Oczywiście ogłaszali transfer Mario. Obejrzała jeszcze kilka seriali. O 23:00 przebrałam się w piżamę i odpłynęłam w krainę Morfeusza...

Rano:
Obudziłam się o 8:30. Wzięłam prysznic. Ubrałam się w lekkie ciuchy, gdyż na dworze jak to w sierpniu- było bardzo gorąco. Zjadłam na śniadanie owsiankę. Była 9:15. Wsiadłam w samochód i udałam się do szpitala. Okazało się, że Kamil czuje się już lepiej. Dostaliśmy recepty na leki oraz kilka wskazówek dotyczących leczenia.W domu byliśmy o 11:30.

-Witaj w domu, braciszku!

-Nie było mnie znów tak długo-odpowiedział z uśmiechem

-Zrobiłam twoje ulubione ciasto

-Mistrzowski sernik na zimno?

-Tak!- odpowiedziałam z entuzjazmem- zawiozę cię teraz do ogrodu. Za chwilę przyniosę ciasto i coś do picia- oznajmiłam

-OK- zgodził się

Kamil musiał poruszać się teraz na wózku. Był jeszcze słaby, więc mu pomagałam. Wzięłam ciasto i lemoniadę, a następnie udałam się do ogrodu. Przystanęłam w progu drzwi, gdyż usłyszałam, jak mój brat gra na gitarze wesołą melodię. Szybko rozpoznałam w niej "Szukając Szczęścia". Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu.

-Mój niepoprawny optymista- powiedziałam z troską

-Nie ma się co załamywać, misia - odpowiedział- ja szczerze wierzę, że z tego wyjdę. Która godzina? Mmm... pycha!

-Cieszę się, że ci smakuje. Jest 12:30. Za dwie godziny jedziemy na mecz.

-Na jaki mecz? Dam radę?

-Na mecz Borussi z Bayernem. Dasz radę, Klaudia załatwiła ci miejsce na trybumie VIP- wyjaśniłam

Rozmawialiśmy i odpoczywaliśmy przez półtorej godziny. Kamil grał na gitarze, ja śpiewałam. Następnie poszłam się ubrać w koszulkę na mecz. Przygotowałam również taką dla brata. O dziwo, ubrał się sam- bez problemów. Zastanawiałam się, czy on aby na pewno ma stwardnienie. Przed stadionem byliśmy o 14:30. Klaudia zawiozła Bednarka na trybunę i została tam. Ja natomiast udałam się do szatni piłkarzy.

-Siemka miśki! Jak samopoczucie?- przywitałam się

-Nienajlepsze-powiedział Reus patrząc z wyrzutem na Götzego

-Och, mi też jest trudno, ale musimy uszanować decyzję Mario. Dla nas zawsze będziesz Borussen- zwróciłam się do przyjaciela

Ten podszedł do mnie, przytulił i szepnął do ucha
-Dziękuję

Uśmiechnęłam się do niego, a on odezwał się:
-Olga, gdzie jest Klaudia?

-Boże, na śmierć zapomniałam!-dzwonię do niej!

-Zobacz, co przygotowałem-piłkarz poprowadził mnie na murawę

Kawałek drogi było usypanej płatkami róż, a przy końcu było serce zrobione z małych serduszek.

-Wow, świetne! Nie wiedziałam, że jesteś takim romantykiem!-zachwycałam się

-Klaudia już idzie- zauważył Götze

-Pierścionek jest?-upewniłam się

-Jest.

-Czekaj tam, a ja ją przyprowadzę.

-Dobra-zgodził się

Kiedy zjawiła się moja przyjaciółka, kazałam jej zamknąć oczy.
-Po czym ja idę?-dziwiła się

-Za chwilę zobaczysz-odpowiedziałam-teraz zrób duży krok-nakazałam przy sercu. Zostawiam cię.
 
Klaudia:

 Siedziałam już na trybunach i gawędziłam z dyrektorem i Kamilem, kiedy zadzwoniła Olga. Szybko zeszłam na dół. Poprowadziła mnie po czymś z zamkniętymi oczami. Po chwili zostawiła mnie, a ja otworzyłam oczy. Zobaczyłam drogę usłaną płatkami róż, serce z małych serduszek, a w nim Mario. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, mój ukochany uklęknął i powiedział:

-Kochanie... Wiem, że ostatnio się między nami nie układało, przepraszam cię za to. Przepraszam też za to, że nie powiedziałem ci o transferze. Chciałem cię chronić przed nerwami... Zostaniesz moją żoną?
-Tak!- popłakałam się ze wzruszenia

-Kocham cię-Mario wziął mnie na ręce

-Ja ciebie też. Przepraszam, nie powinnam była się tak wkurzać. Teraz jestem pewna, że chcę wziąć z tobą ślub.

Nagle przy nas znaleźli się wszyscy piłkarze, trener i Olga. Bili brawo i gratulowali nam. Stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze z decyzją o przeprowadzce. Olga przygotowała rozkojarzonych, ale pomimo wszystko rozweselonych chłopaków. Byłam szczęśliwą narzeczoną.

Olga:
Oświadczyny Mario poszły zgodnie z planem. Ja sama się wzruszyłam, przeżywałam to razem z moimi przyjaciółmi. Piłkarze przed meczem mieli małe problemy ze skupieniem, ale szybko temu zaradziłam. Lewandowski był szczególnie smutny, a przy mnie mało się odzywał. Kiedy wszystko było na swoim miejscu, zawodnicy wyszli na boisko. Mecz się zaczął. Pomimo kiepskiej gry żółto-czarnych do przerwy prowadziliśmy 1-0 po golu Lewego. Robert strzelił, ale jego gra była zła. Myślami był gdzieś indziej. W przerwie wzięłam go na bok.

-Robert, co jest?- Widzę, jak grasz. Jesteś źle przygotowany?
-Nie-odpowiedział, dalej niedostępny
 
-To o co chodzi?Jako twoja psycholog martwię się o ciebie-dalej pytałam zatroskana

-Nie widzisz tego? Czuję coś do ciebie, nie mogę wygrać z tym uczuciem.-szybko mnie przytulił

-Co?Dlaczego? Chyba pomyliłeś mnie z Anią!-wyswobodziłam się z jego uścisku

-Olga, daj mi wszystko wyjaśnić...

-Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Skup się na grze-powiedziałam odchodząc

-Postaram się-rzucił

A więc jednak. Lewandowski się we mnie zakochał. W głębi serca byłam zadowolona, bo zrozumiałam, że też coś do niego czuję. Miałam jednak wątpliwości, czy nie znamy się za krótko, aby być parą... Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4-1 dla nas, bo hat-trick'a zaliczył Mario. Po meczu, kiedy wszyscy kibice się rozeszli, zabraliśmy Kamila i razem z piłkarzami poszliśmy do pobliskiego klubu. Na miejscu głos zabrali Watzke i Klaudia:

-Za nami dużo ciężkich meczów i finał Ligii Mistrzów. Władze postanowiły, że cała drużyna w ramach tygodniowego urlopu poleci na Kretę-oświadczył Watzke

-Podoba się pomysł?-Należy nam się trochę odpoczynku-powiedziała Klaudia z entuzjazmem

Wszyscy się z nią zgodzili.

-Ja niestety nie mogę lecieć-wtrąciłam

-Olga, wiem, że nie zostawisz Kamila samego. To miała być dls ciebie niespodzianka. Twoi rodzice przyjadą pojutrze, w dniu wyjazdu i zajmą się Kamilem-przyjaciółka rozwiała moje wątpliwości.

-Co ty na to, brat?-zwróciłam się do Kamila

-Od dawna o tym wiem. Zgadzam się-odparł ze śmiechem

Świętowaliśmy zwycięstwo do 22:00. Po tym wszyscy rozeszli się do swoich domów. Razem z Bednarkiem wróciliśmy do domu. Kamil postanowił, że napisze oficjalny list do mediów w sprawie choroby. Ja wykąpałam się, przebrałam się w duży T-shirt i położyłam się. Nie mogłam jednak długo zasnąć. Rozmyślałam o tym co powiedział mi Robert, o moim uczuciu do niego i o nadchodzącym wyjeździe. W końcu nie wiedząc kiedy- zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie udało mi się napisać ten rozdział :] Wena powróciła, kolejny już niedługo :)
Mile widziane komentarze, dają mi one dużą motywację <3 dziękuję :*
Zapraszam również na stronkę do lajkowania : [LINK]