Wiem, że długo nie było rozdziału, ale cierpiałam na TOTALNY brak weny :( na szczęście już powróciła :> Jutro wyjeżdżam na obóz i będę dłuuugo jechać, więc rozdział powinien powstać w drodze i po przyjeździe na miejsce postaram się go wrzucić :) Przepraszam za tą przerwę :* Miłych waakacji ;p
poniedziałek, 15 lipca 2013
piątek, 5 lipca 2013
Rozdział 6
Olga:
Weszłam do domu. Zawołałam imię mojego brata-nikt się nie
odzywał. Przeszłam do kuchni. Moim oczom ukazał się Kamil, leżący na podłodze
nieprzytomny. Szybko rzuciłam się w jego kierunku.
-Kamil, odezwij się, słyszysz mnie ?!- byłam rozhisteryzowana
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie. Byli już po 15
minutach. W tym czasie zadzwoniłam do Klaudii. Razem z Mario przyjechali zaraz
po odjeździe karetki.
-Spokojnie, zaraz do niego pojedziemy. Wszystko będzie
dobrze-uspokajała mnie moja przyjaciółka.
-Do jakiego szpitala go zabrali?-zapytał Mario
-Do tego na Beurhausstraße
40-ledwo odpowiedziałam.
Po 20 minutach byliśmy pod
szpitalem. Pielęgniarka poleciła mi, żebym poszła do gabinetu lekarza. Moi
przyjaciele poczekali na zewnątrz.
-Dzień dobry, w czym mogę
pomóc?-zapytał lekarz
-Dzień dobry, jakieś pół
godziny temu przywieziono tu mojego brata, Kamila Bednarka.
-Ach, tak. Jestem Tomasz
Wojciechowski. Zajmuję się pani bratem.
-Jest pan polakiem?-zapytałam z
niedowierzaniem
-Owszem, ale przeprowadziłem
się do Niemiec kiedy skończyłem 18-odpowiedział z uśmiechem
-Jak się czuje mój brat?
-Jest dalej nieprzytomny, nie
mam też dla was dobrych wiadomości…
-Dlaczego? Co mu jest?
-Według naszej diagnozy, pański
brat ma Stwardnienie Rozsiane-oznajmił
-Nie, to nie może być prawda –
z moich oczu poleciały łzy
-Niestety, tą chorobę da się
zaleczyć, ale nie całkowicie wyleczyć.
-Ile jeszcze zostanie w
szpitalu?
-Wypuścimy go, jeżeli będzie
przytomny. Wtedy dobierzemy odpowiednie leki. Jest jeszcze młody, uda się
zaleczyć objawy-uspokoił mnie lekarz
-Mogę go odwiedzić?
-Jasne-zgodził się
Szybko wyszłam z gabinetu
lekarskiego . Czekali na mnie
zaniepokojeni Klaudia i Mario. Przekazałam im wszystko, co mówił lekarz. Razem
poszliśmy do sali, w której leżał Kamil. Cicho otworzyłam drzwi. Zobaczyłam tam
mojego brata, podłączonego do aparatury. Usiadłam przy nim. Wzięłam jego rękę i
powiedziałam cicho:
-Kamil, braciszku – z moich
oczu poleciały łzy.
Nagle jego usta poruszyły się,
a oczy zaczęły otwierać.
-Budzi się!-oznajmiłam z
entuzjazmem
Klaudia pobiegła po lekarza, a
ja przywitałam się z Kamilem
-Cześć, Kamilku. Słyszysz mnie?
-Tak-wychrypiał
-Kocham cię
-Ja ciebie też- odpowiedział
cicho
W tym momencie wszedł lekarz:
-Co ja widzę! Jak się czujemy?
-Lepiej- odpowiedział Kamil- Co
mi jest?
-Podejrzewamy u pana
Stwardnienie Rozsiane-rzekł polak
-Boże…-z oczu mojego brata
popłynęły łzy
-Ciii, będzie dobrze-uspokoiłam
go przytulając
-Za chwilę przyjdzie
specjalista i dobierzemy leki. Niestety choroby nie da się wyleczyć, można
złagodzić jej objawy. Jutro zabierze go pani do domu-zwrócił się do mnie-Tymczasem pójdę do gabinetu, aby
uzgodnić przebieg leczenia z innymi lekarzami
Wyszedł.
-Olga, czy ja będę mógł… Będę
mógł śpiewać?-zapytał łamiącym się głosem wokalista
-Nie wiem, kotku. Na razie się
niczym nie przejmuj-pocieszyłam go
-Wszystko będzie dobrze,
nagrasz jeszcze 10 płyt!-wtrąciła Klaudia
-Będziesz przyjeżdżał z Olgą na
treningi-zawtórował jej Mario
-Ale jak to? Nie mogę wrócić do
Polski?
-Nie, braciszku. Tu, w
Dortmundzie będziesz miał lepszą opiekę medyczną, no i mnie. W Polsce mama i
tata zajmują się firmą, więc dla ciebie nie mieliby dużo czasu-wyjaśniłam
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z
Kamilem podnosząc go na duchu, a później lekarze wyprosili nas z Sali. Po pół
godzinie zostawiłam moich przyjaciół na zewnątrz i poszłam z lekarzami do
gabinetu lekarskiego, aby zapoznać się z tokiem leczenia. Kiedy wyszłam,
zobaczyłam kłócących się Mario i Klaudię.
-Ty tak nalegasz na ten ślub,
może mnie zdradzasz?-oskarżała Klaudia
-Kochanie, jak możesz tak
mówić, kocham cię i chcę przypieczętować nasz związek sakramentem-bronił się piłkarz
-Najlepiej będzie, jak na razie
dacie spokój-wtrąciłam – Mario, dzięki za wszystko. Zobaczymy się
jutro-wyprosiłam go
Kiedy Goetze wyszedł, razem z
Klaudią w ciszy udałyśmy się do Sali Kamila. Przypomniało nam się, że
zostawiłyśmy torbę z rzeczami brata w samochodzie. Poszła po nią menager BVB.
Weszłam do Sali. Kamil spał, usiadłam cicho i płacząc, ukryłam twarz w dłoniach.
Jednego dnia wszystko zwaliło mi się na głowę: choroba Kamila i kłótnia moich
najbliższych przyjaciół. Nie wiedziałam, co mam robić, ale też nie mogłam się
załamywać. Nagle poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Był to oczywiście
Kamil. Było mi głupio, że zobaczył mnie załamującą się z jego powodu.
-Siostra, co jest?-zapytał z
troską
-Wyjdziesz z tego, prawda?
Musisz wyzdrowieć!-gadałam co popadnie
-Lekarz powiedział, że jutro
już wyjdę, więc nie jest ze mną tak źle!-pocieszał mnie
-Ty to zawsze do wszystkiego
optymistycznie podchodzisz. –dałam mu całusa
Odwzajemnił go i powiedział-
-Dobrze, że jesteś.
W tym momencie weszła Klaudia z
rzeczami brata. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy.
-Klaudia, o co chodziło z tą
kłótnią?
-On już chciałby się żenić! Ja
chcę być jeszcze wolna!
-Ej, on cię kocha. Nie musicie odstawiać wesela z pompą. Nikt
nie musi o tym wiedzieć. Po prostu chce udowodnić ci swoją miłość-zapewniałam
przyjaciółkę
-Naprawdę? Faktycznie, chyba
masz rację. Ale dziś nie mam zamiaru spać z nim pod jednym dachem.-oznajmiła
-To może przenocujesz u
mnie?-zaproponowałam
-Dzięki, kochana, ale chcę to
sama przemyśleć. Będę już się zbierać-pożegnała się
-Dziękuję, za wszystko. Do
jutra!
Pod domem czekał na mnie Mario.
Zapewne chciał poprosić mnie o radę.
W domu:
-Olga, dobrze znasz Klaudię.
Jak myślisz, ona naprawdę nie chce tego ślubu?
-Chce, rozmawiałam z nią przed
szpitalem. Ma być skromne, bez pompy.
-Jejku, jak ty to
zrobiłaś?!-zapytał z niedowierzaniem- Mnie się nie zgodziła
-A oświadczyłeś jej się
chociaż?
-No nie…
-To słuchaj, ja mam pomysł…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten wyszedł trochę krótszy :( Next za dwa dni :)
środa, 3 lipca 2013
Rozdział 5
Ze specjalnymi podziękowaniami dla Dośki :*
----------------------------------------------------------
Byłam zaskoczona, bo SMS był od Kamila:
*Hej siostra, jestem w centrum, jaki jest twój adres?*
Po prostu mnie zamurowało. Spojrzałam na datę, no tak, dziś czwartek. Dziś miał przyjechać Kamil.
-Co jest?-zapytała Klaudia zaglądając mi przez ramię
-Na śmierć zapomniałam. Kamil jest w centrum.
-To jedziemy do niego-oznajmiła i zawróciła samochód
-Przywiózł resztę moich rzeczy i zostaje na kilka dni.-powiedziałam
Po jakimś czasie byłyśmy koło galerii. Z Klaudią umówiłyśmy się, że następnym razem pojedziemy na zakupy. Wsiadłam z powrotem do auta, a za mną pojechał Kamil. Po 20 minutach byliśmy w domu.
-Rozgość się, braciszku-otworzyłam drzwi i wskazałam je bratu
-Najpierw cię oprowadzę, a później rozpakujemy te kartony, ok?-zaproponowałam
-Zgoda-odpowiedział wokalista
Najpierw poszliśmy do salonu, później do kuchni, następnie łazienki i garderoby na dole. Na górze poszliśmy do mojej sypialni, łazienki, pokoju dla gości , a ostatni pokój był niespodzianką dla Kamila.
-Teraz zasłonię ci oczy, mam dla ciebie niespodziankę-powiedziałam-To jest twój pokój. Możesz tu być jak długo chcesz i kiedy chcesz-wyjaśniłam
-Rany, nie wiem co powiedzieć! Zawsze o takim marzyłem! Dziękuję-krzyknął i wziął mnie na ręce
Kiedy już rozpakowaliśmy rzeczy, poszłam zrobić sałatkę na kolację, a Kamil wybrał jakiś film. Po obejrzeniu każde z nas poszło do swoich łóżek.
Następnego dnia
Robert:
Obudziłem się o 9:00. Trening miałem o 15:00, a w sobotę mecz z Bayernem. Poszedłem biegać, a po treningu oglądałem filmy. Na stadionie byłem trochę spóźniony.
*Hej siostra, jestem w centrum, jaki jest twój adres?*
Po prostu mnie zamurowało. Spojrzałam na datę, no tak, dziś czwartek. Dziś miał przyjechać Kamil.
-Co jest?-zapytała Klaudia zaglądając mi przez ramię
-Na śmierć zapomniałam. Kamil jest w centrum.
-To jedziemy do niego-oznajmiła i zawróciła samochód
-Przywiózł resztę moich rzeczy i zostaje na kilka dni.-powiedziałam
Po jakimś czasie byłyśmy koło galerii. Z Klaudią umówiłyśmy się, że następnym razem pojedziemy na zakupy. Wsiadłam z powrotem do auta, a za mną pojechał Kamil. Po 20 minutach byliśmy w domu.
-Rozgość się, braciszku-otworzyłam drzwi i wskazałam je bratu
-Najpierw cię oprowadzę, a później rozpakujemy te kartony, ok?-zaproponowałam
-Zgoda-odpowiedział wokalista
Najpierw poszliśmy do salonu, później do kuchni, następnie łazienki i garderoby na dole. Na górze poszliśmy do mojej sypialni, łazienki, pokoju dla gości , a ostatni pokój był niespodzianką dla Kamila.
-Teraz zasłonię ci oczy, mam dla ciebie niespodziankę-powiedziałam-To jest twój pokój. Możesz tu być jak długo chcesz i kiedy chcesz-wyjaśniłam
-Rany, nie wiem co powiedzieć! Zawsze o takim marzyłem! Dziękuję-krzyknął i wziął mnie na ręce
Kiedy już rozpakowaliśmy rzeczy, poszłam zrobić sałatkę na kolację, a Kamil wybrał jakiś film. Po obejrzeniu każde z nas poszło do swoich łóżek.
Następnego dnia
Robert:
Obudziłem się o 9:00. Trening miałem o 15:00, a w sobotę mecz z Bayernem. Poszedłem biegać, a po treningu oglądałem filmy. Na stadionie byłem trochę spóźniony.
-Siemka Lewy, co dziś tak późno?-zawołał Leitner
-Oj, no zaspałem…-troszkę skłamałem
-Jak się gra w Fifę do 2 to się nie dziw- wtrącił z
uśmieszkiem Marco
-Ej, blondasku, ty akurat wiesz najlepiej-odgryzłem mu się
W tym momencie wszedł trener
-Panowie, koniec pogaduszek i na murawę-zarządził
Ponieważ byłem spóźniony,
zacząłem się szybko przebierać. Przypomniało mi się, że muszę iść do biura coś
podpisać. Tak też zrobiłem.
Olga:
Wstałam o 8:30. Kamil jeszcze spał. Cichutko przeszłam do
łazienki i ubrałam się. Wypiłam kawę.
Postanowiłam, że pojadę na zakupy, a po nich na stadion. Pod Signal Iduna Park
byłam o 14:45. Akurat przyjechał Juergen Klopp.
-Dzień dobry, trenerze-przywitałam się
-Witaj, Olga- odpowiedział.- Spieszmy się. Wiesz już, gdzie
jest twój gabinet?-dodał
-Owszem-wyjaśniłam
-Więc chodźmy.
Poszliśmy do swoich gabinetów. Po chwili czekał na mnie już
trener, z gwizdkiem na szyi. Ruszyliśmy tunelem.
-Chłopaki już się przebierają, tylko Lewy się
spóźnił-powiedział Klopp, uprzedzając moje pytanie
-O! Już idą-rzuciłam, kiedy zobaczyłam wychodzących na
murawę piłkarzy, a na ich czele oczywiście „hersztów bandy” (jak to określił
Klopp)-Marco i Mario
-Olga?-podszedł do mnie Goetze i pocałował mnie w policzek
-Tak, kotku- odpowiedziałam i przytuliłam go
-Dobra, panowie. Wszyscy pewnie znacie już Olgę, ale teraz
przedstawiam ją jako waszą nową psycholog-przedstawił mnie trener w nowej roli
-Hurrraaaa!- krzyknęli wszyscy na raz i zaczęli mnie
podrzucać
Kiedy już mnie ściągnęli , każdy z osobna mnie przytulił i
życzył owocnej pracy. Klopp postanowił, że porozmawiam z piłkarzami po
treningu. Nakazał im biec 10 kółek dookoła boiska. Następnie poszedł do bufetu.
-Zajmiesz się tą bandą?
-Jasne-odpowiedziałam, a Klopp zniknął w tunelu
Zauważyłam, że pod nieobecność trenera chłopcy zaczęli się
ociągać. Zagwizdałam, dając znak, żeby przyszli do mnie.
-Ej, panowie! Tylko trener się oddalił, a wy już
rozrabiacie. Do roboty i następne 10 kółek-wydarłam się na nich
-Złość piękności szkodzi-odezwał się Reus
-Marco, proszę cię-powiedziałam nieco spokojniejszym tonem
Takie wydarcie się na nich poskutkowało, później byli potulni
jak baranki. Po chwili przyszedł Lewandowski
-Hej Olga, co tutaj robisz?-przywitał się
-Pracuję-odpowiedziałam
-Jak to?-uśmiechnął się
-Jestem tu nowym psychologiem-wyjaśniłam
-Wow, świetnie, poprzednia była beznadziejna.
-Mam nadzieję, że się spiszę-a teraz 10 kółek plus 5 karnych
za spóźnienie.
Pozostałą część treningu przebiegła spokojnie. Mecz z
Bayernem był za 2 dni, trzeba było ich dobrze przygotować. Po rozmowie z każdym
podeszli do mnie Kuba i Łukasz
-Olga, może wpadniesz do nas dziś wieczorem?-zaproponował
Błaszczykowski
-No właśnie, my też będziemy-dodał Piszczek
-Przepraszam, dziś nie mogę, przyjechał do mnie brat. Nie
chcę żeby był tak długo sam-powiedziałam
-Jaki problem?-weźmiesz brata ze sobą!-nie dawał za wygraną
kapitan reprezentacji Polski
-No dobrze, to pojadę do domu po Kamila i
przyjedziemy-zgodziłam się
-Za pół godziny? Powiedziałem Agacie, że na pewno się
zgodzisz.
-Ok, to do zobaczenia na miejscu.
Zgodnie z umową byliśmy u Błaszczykowskich o 18:00. Okazało
się, że Agata, podobnie jak Kamil gra na gitarze, tyle że ona dla zabawy.
-Może nam coś zagracie?-poprosił Kuba
-Nie ma sprawy-zgodzili się mój brat i żona piłkarza
Świetnie się bawiliśmy, zaprzyjaźniłam się z Ewą i Agatą.
Niestety, zauważyłam, że coś złego dzieje się z Kamilem.
-Coś się dzieje? Dobrze się czujesz?-zapytałam-Jesteś blady
jak ściana
-Kiepsko się czuję, pojadę do domu.
-Jadę z tobą-zarządziłam
-Zostań, nie psuj sobie wieczoru, wezmę samochód, dam
radę-zapewnił mnie
-Zgoda, ale zadzwoń, jak będziesz w domu.
Pojechał, ale bardzo się martwiłam. Kiedy po godzinie nadal
nie zadzwonił, postanowiłam pójść do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i
szybko ruszyłam do domu. Pod domem
czekał na mnie niespodziewany gość. Był to Łukasz, mój były. Spieszyłam się,
aby zobaczyć, co z Kamilem, nie miałam czasu na rozmowy z Gikiewiczem.
-Cześć kochanie, czemu się do mnie nie odzywasz?-podszedł do
mnie i zaczął całować
-Zostaw mnie i nie mów do mnie kochanie!-oburzyłam się i
wyswobodziłam się z jego objęć
-Chciałem porozmawiać
o nas-powiedział z szyderczym uśmiechem
-Nas nie ma, nie mamy o czym rozmawiać-rzuciłam i odwróciłam
się na pięcie
-Pamiętaj, jeszcze tu wrócę, nie dam ci odejść!-zagroził
Weszłam do domu i to, co tam zastałam…
-------------------------------------
Jest już następny, przerwa nie trwała długo :> Mam nadzieję, że się spodoba :) Next za dwa dni :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)