Olga:
Budzik zadzwonił o 5:30. Wstałam bez
problemu, chociaż przez wielkie pakowanie poszłam spać o
pierwszej. Byłam niesamowicie podekscytowana, że już niedługo
zobaczę moją ukochaną przyjaciółkę. Wzięłam prysznic, ubrałam
się i szybko zbiegłam na dół, aby sprawdzić, czy tata już
wstał. Tata, jak to tata-ranny ptaszek – już wstał i robił
śniadanie.
-Cześć tatku!
-Dzień dobry, wstałaś już?
-Tak- odpowiedziałam i przytuliłam
byłego kolarza. Przecież samolot do Dortmundu mam o 8:00, a
mieszkamy dosyć daleko od lotniska.
-Nie zapomniałem, tylko że taki
śpioch z ciebie, więc myślałem, że nie wstaniesz wcześniej niż
7:30.
-Tatku, wstałam, ale szybko, jedzmy
śniadanie, bo się spóźnimy.
Wyszliśmy z domu o 6:30. Na lotnisku
było kilkugodzinne opóźnienie, więc w Dortmundzie byłam dopiero
o 15:00. Kiedy żegnałam się z tatą, zakręciła mi się łezka w
oku, że się rozstajemy na długo. Z kolei wiedziałam, że już za
tydzień do Polski wraca mama i tata nie będzie sam. Ponieważ
niedawno zrobiłam prawo jazdy, nie zdążyłam kupić jeszcze auta,
ale zamierzałam to zrobić. Szybko zamówiłam taksówkę i po 20
minutach byłam pod domem Klaudii i Mario. Akurat tego dnia Klaudia
miała urodziny, więc szykowała się impreza z udziałem większości
zawodników BVB . Drzwi otworzył mi Mario, jak zwykle z rogalem na
twarzy.
-Ooo moja ulubiona pani
psycholog!-przywitał się
-Oj, psychologiem kochanie to będę
jak zdobędę pracę i przytuliłam go.
Odwzajemnił uścisk i powiedział:
-Z taką urodą to błyskawicznie
znajdziesz pracę- przekomarzał się piłkarz
-Mario, liczą się kompetencje i
skuteczność, a nie uroda-nie dawałam za wygraną
W tym momencie przyszła Klaudia:
-Co, jeszcze 5 minut nie minęło od
przyjazdu Olgi, a wy już się sprzeczacie?
Od razu wpadłyśmy sobie w ramiona.
Bardzo się za sobą stęskniłyśmy.
-Jak przygotowania do imprezy?
-Brakuje tylko twojego tortu
czekoladowego, ale nie jesteś zmęczona lotem?-zapytała
przyjaciółka
-Nie, tylko mogę się odświeżyć?
-Jeszcze pytasz. Jasne. A ty,
tygrysku-zwróciła się do Mario-zanieś walizki Olgi do jej pokoju.
Szybko się odświeżyłam i wzięłam
do roboty. Kiedy tort był gotowy, postanowiłam dać prezent
Klaudii. Kupiłam jej bransoletkę.
Kiedy odpoczywałyśmy, wręczyłam jej torebeczkę z prezentem. Była
zachwycona. Uznałyśmy, że już pora zacząć robić się na
bóstwo, gdyż za pół godziny mieli zacząć się zbierać goście.
Poszłyśmy na górę. Klaudia pomogła mi się rozpakować. Po
krótkim czasie zeszłyśmy na dół ubrane.
Na dole siedzieli już Goetze, Reus i Leitner. Opowiadali sobie
dowcipy. Zobaczyli nas, wstali a Mario zaczął mnie przedstawiać.
-Ty pewnie jesteś
Olga, psycholog, o której Klaudia i Goetze tak dużo mi
opowiadali?-powiedział Reus
-Tak, miło mi, a
ty to słynny Marco Reus, o którym często słyszę, że strzela
gole?
-Czy ja wiem,
często?
I tak właśnie
poznałam się z niemal wszystkimi zawodnikami Borussi. Podczas mojej
rozmowy z Piszczkiem przyszedł Lewandowski. Kiedy mnie zobaczył, na
początku zaniemówił, a po chwili podszedł i uśmiechając się
przywitał się ze mną.
-Cześć Olga-
powiedział
-Siemka
Robert-odpowiedziałam i dałam mu „przytulaska”, jak to mówi
Marco.
Powiedział, że
od zawsze chciał mnie poznać i że dowiedział się o mnie, kiedy
Klaudia jechała ze mną na wakacje nad Bałtyk. Lewy od początku mi
się spodobał, miał w sobie „to coś”, był taki miły, wesoły,
a w dodatku zabójczo przystojny, nie pomijając tego, że jest
świetnym piłkarzem. Goście poszli ok. 2:00 , zostali jedynie Reus,
Hummels i Lewandowski, gdyż byli pijani i nie byli w stanie wrócić
do domu. W dodatku Reus spał na Robercie. Był to komiczny widok,
razem z Klaudią uwieczniłyśmy to komórkami. Następnie
posprzątałyśmy po imprezie i poszłyśmy do pokoju przyjaciółki,
gdyż miałyśmy sobie duuuużo do opowiedzenia. Długo
rozmawiałyśmy:
-Jutro o 14:00
odbieram dom-oznajmiłam
-Tak szybko mnie
zostawiasz?-powiedziała z obrażoną minką polka. Po chwili obie
się śmiałyśmy.
-Przecież zostaję
w Dortmundzie na stałę, a mój nowy dom to 15 minut od
was-wyjaśniłam i położyłam się na nogach Klaudii, gdyż byłam
zmęczona.
-Ojć, no wiem ale
tu to co innego. Chodźmy już spać, jestem zmęczona a ty tym
bardziej po podróży.
-Okey. Dobranooc –
powiedziałam i przytuliłyśmy się
-Papa, karaluchy
pod poduchy!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jest pierwszy rozdział :) Liczę na komentarze, to daje mi siłę do pisania :) Rozdziały będą się pojawiać co trzy dni :> A tu link do mojej stronki, lajkować :3